Śląsk Wrocław po pięciu latach znów w strefie spadkowej: Już słychać pukanie z dna

Śląsk po porażce z Legią spadł do strefy spadkowej. Ostatni raz w tak dramatycznej sytuacji był pięć lat temu - wówczas zwolniony został trener Ryszard Tarasiewicz.

Śląsk nie znalazł jeszcze sposobu na przełamanie kryzysu i czarna seria piłkarzy z Oporowskiej trwa. Wrocławski zespół, wliczając mecz z Zawiszą Bydgoszcz w Pucharze Polski, nie wygrał dziewięciu kolejnych spotkań w lidze. Ponad dwa miesiące temu pokonał u siebie Jagiellonię 3:1. Od tamtej pory wrocławianie w ośmiu ligowych spotkaniach zgromadzili ledwie dwa z 24 możliwych do zdobycia punktów. Biorąc pod uwagę ostatnie dwa miesiące, nikt w lidze nie radził sobie gorzej od Śląska.

Do tej pory fatalne wyniki Śląska nie miały poważnych konsekwencji w ligowym zestawieniu, bo bardzo słabo na początku rozgrywek radził sobie Lech; załamanie formy miała też Jagiellonia. Nadal kiepsko radzi sobie również Górnik Zabrze. Po sobotniej porażce z Legią Warszawa 0:1 Śląsk znalazł się w opałach. Wrocławianie spadli do strefy spadkowej, na 15. miejsce.

Ostatni raz w strefie spadkowej tabeli Śląsk był pięć lat temu. Pod koniec września 2010 roku wrocławianie mieli za sobą sześć kolejek - wtedy przegrali 2:5 w Łodzi z Widzewem. Posadę trenera po tej porażce stracił Ryszard Tarasiewicz. Klub z Oporowskiej w tabeli wyprzedzał wówczas tylko Cracovię, a na koncie miał jedno zwycięstwo, jeden remis i cztery porażki.

Tarasiewicza zastąpił Orest Lenczyk. Nowy trener objął Śląsk przed ósmą kolejką. Drużynę ze strefy spadkowej wyprowadził, ale potrzebował na to czterech spotkań. Śląsk trzy pierwsze mecze pod wodzą trenera Lenczyka remisował. Dopiero po zwycięstwie 3:1 w derbach z Zagłębiem Lubin Śląsk w końcu odbił się od dna i awansował poza strefę spadkową. Lenczyk rok 2010 ze Śląskiem zakończył na dziewiątym miejscu, a cały sezon jako sensacyjny wicemistrz kraju.

Co ciekawe, wrocławskiej drużynie tak dramatycznie jak w obecnym sezonie nie szło nawet w rozgrywkach 2001/2002, gdy klub z Oporowskiej spadł do II ligi. Ekstraklasa była wtedy dzielona na dwie grupy. Śląsk po sezonie zasadniczym, po 14 meczach, był na piątej pozycji w ośmiozespołowej grupie. Fatalna druga część sezonu zaważyła na tym, że wrocławianie zostali zdegradowani.

Śląsk tym razem na dramatyczną sytuację zareagował nie zmianą pierwszego trenera, a sztabu szkoleniowego. Tadeusz Pawłowski posadę utrzymał, nawet po kompromitującej porażce 1:4 z Cracovią. Z pracą pożegnała się większość jego współpracowników.

Roszady w klubie na razie nie poskutkowały przełamaniem fatalnej serii bez wygranej. Efekt jest taki, że Śląsk po 16 kolejkach jest nad ostatnim w tabeli Górnikiem Zabrze. Z kolei siedem "oczek" wrocławianie tracą już do ósmego w tabeli Zagłębia Lubin. Szanse na awans do grupy mistrzowskiej są coraz mniejsze.

Problemem wrocławian są też rywale, którzy jeszcze kilka tygodni temu byli w podobnie złej formie jak Śląsk, ale dziś zaczynają punktować. Swoje spotkania w weekend wygrali bezpośredni sąsiedzi z tabeli podopiecznych Pawłowskiego - Lech i Jagiellonia.

- Nie możemy wstydzić się gry, bo byliśmy równorzędnym partnerem dla Legii. Ale my jesteśmy w tak trudnej sytuacji, że musimy już zdobywać punkty w meczach nawet z tak renomowanymi rywalami jak Legia - mówił trafnie po meczu z Legią piłkarz Śląska Tomasz Hołota.

Śląsk w najbliższy weekend czeka arcyważny mecz z Pogonią Szczecin. Aby gonić rywali, trzeba ten pojedynek wygrać.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.