Mistrz świata: Ja też dostałem tylko szklanki. I nic się nie stało

Dwukrotny medalista w skoku o tyczce odpowiada swej młodszej koleżance z Zawiszy: - Przez całą moją karierę starałem się brać jak najmniej się da, bo wolałem postawić na rozwój młodzieży z mniejszymi sukcesami, ale dobrze rokującej, przecież ja miałem za co żyć - pisze na Facebooku Paweł Wojciechowski.

Jego klubowa koleżanka z Zawiszy Bydgoszcz, Kamila Przybyła, poskarżyła się w środę publicznie na swoim profilu facebookowym:

"Za dwa rekordy Polski w hali (4,22) i na stadionie (4,30), za dwa złote medale mistrzostw Polski, najlepszy wynik wśród seniorów oraz brązowy medal mistrzostw Europy juniorów na uroczystym zakończeniu sezonu otrzymałam od kochanego klubu sześć gustownych szklaneczek. A parę tygodni wcześniej od ministerstwa sportu otrzymałam smyczkę, notes i długopis. Ehh...chyba czas się przerzucić na piłkę nożna ;)" - napisała Przybyła i załączyła zdjęcie kompletu szklanek do whiskey z logiem Zawiszy.

Więcej - o wpisie Kamili Przybyły i rozterkach młodych sportowców

Wojciechowski, złoty i brązowy medalista mistrzostw świata, odpowiedział Kamili:

"Ja za juniora cieszyłem się ze stypendiów, a tych nie było mało, uważam, że dla tak młodego człowieka (18-19 lat), kwota - sporo powyżej średniej krajowej - przy zapewnionych obozach i szkoleniu jest wystarczająca i nie pozwalająca zachłysnąć się "sukcesami". Zarabia się w wieku seniora!! Na pewno nie tyle, ile piłkarze i z tym trzeba się pogodzić, ale myślę, że są to godziwe pieniądze pozwalające trenować i przygotować się np. do Igrzysk Olimpijskich, na których zdobycie medalu zapewnia emeryturę.

Przez całą moją karierę starałem się brać jak najmniej się da, bo wolałem postawić na rozwój młodzieży z mniejszymi sukcesami, ale dobrze rokującej, przecież ja miałem za co żyć, np. stypendia z miasta, województwa, od ministra sportu. Ze "szklaneczek" z symbolem klubu, bardzo cieszą się moi rodzice i dziadek, którzy są wielkimi kibicami Zawiszy i sportu polskiego, przecież ja whiskey nie piję, ale gest jest jak najbardziej miły i wskazany. Oczywiście obyłoby się bez tego, niestety klub zarabia niewiele i jest skazany na dofinansowania, więc staram się doceniać każdy prezent. Zawisza świetnym klubem jest i postaram się osiągać jak najwięcej sukcesów dla kraju, miasta i klubu. Pozdrawiam, moc z wami, ciężka robota popłaca A każdy, kto ma szklaneczki, niech wypije toast za sportowców, bo Rio zbliża się wielkimi krokami."

Broni także swojego klubu z Bydgoszczy:"Nawiązując do ostatnimi czasy pojawiających się oczerniających i prześmiewczych słów o moim ukochanym Zawiszy, chciałbym zabrać głos. Dziękuję mojemu klubowi za 18 lat wsparcia, możliwość trenowania, udostępnianie sprzętu od małego: dresy, tyczki, zeskoki, nowy stadion, za ciągle poprawiające się warunki treningowe.

Chciałbym podziękować za możliwość trenowania z takimi fachowcami jak pan trener Roman Dakiniewicz, który nauczył mnie skoku o tyczce, Włodzimierz Michalski za przygotowania do Daegu 2011, a obecnie pan trener Wiesław Czapiewski, z którym wspólnie walczymy o formę do najważniejszych zawodów w karierze każdego sportowca. Z tego, co wiem, ciężko o fachowców w naszym kraju, a w Bydgoszczy ich nie brakuje. Na hali lekko nie jest, sufit ma 4.90 w miejscu rozbiegu, ale damskie tyczki są dużo krótsze, także to tylko mój problem, który w miarę możliwości jest rozwiązywany."

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.