Czesław Michniewicz: Myślę, że ja, ale mój talent nie został wykorzystany (śmiech). A tak na poważnie, to oczywiście Czerczesow, który grał w reprezentacji, w wielu dobrych klubach. Pamiętam go z transmisji w Sat 1 i magazynu "Ran", który oglądaliśmy dzięki starym antenom satelitarnym. W latach 90. wszędzie je w Polsce widziano. Pamiętam Staszka z występów w Dynamie Drezno.
- Na razie unikałbym gloryfikowania trenera Czerczesowa. Jest bardzo krótko w klubie, a to, że wszyscy zawodnicy zaczęli szybciej biegać, bardziej się starać, to efekt tzw. nowej miotły. Byłem na meczu Legii w Gdańsku i zrobiła na mnie bardzo duże wrażenie. Legioniści biegali w fajnym tempie, grali z dużą swobodą, strzelili trzy bramki, a mogli kilka więcej. Poczekajmy jednak z ocenami trenera, bo musi minąć dłuższy okres.
- Tego na pewno nie zrobimy, bo to zbyt poważny mecz. Gramy na stadionie wicemistrza Polski, wiemy, że wybierają się tam nasi kibice, a dużo więcej zobaczy go w czasie telewizyjnej transmisji w dobrym czasie antenowym. Z szacunku dla nich i dla nas nie mamy w planie odpuszczania, by ktoś tam odpoczął. Wszyscy zdrowi piłkarze, nawet ci zagrożeni kartkami [np. Adam Frączczak] zagrają. My nie wybieramy sobie meczów, w których walczymy. W każdym chcemy punktować. Ja wiem, że niektórzy sugerują nam, by oddać walkowera, bo to tańsze rozwiązanie, ale my tak do tego nie podchodzimy.
Czesław Michniewicz ma 45 lat. W ekstraklasie zagrał 9 spotkań (w drużynie Amiki Wronki). Dwa razy zdobył Puchar Polski, raz Superpuchar. Czerczesow ma 52 lata i bogatą karierę bramkarską. Grał m.in. w Spartaku Moskwa (4 mistrzostwa), Dynamie Drezno i Tirolu Innsbruck (mistrzostwo Austrii). W reprezentacjach ZSRR, WNP i Rosji rozegrał 49 spotkań, grał w MŚ 1994 i Euro 1996.