Wreszcie jakiś punkt. Jagiellonia zremisowała z Podbeskidziem

Po czterech porażkach z rzędu w ekstraklasie piłkarze Jagiellonii w końcu zapunktowali. W poniedziałek zremisowali 1:1 na wyjeździe z Podbeskidziem Bielsko-Biała.

BIALYSTOK.SPORT.PL NA FACEBOOKU - POLUB NAS

Trener Michał Probierz próbował już różnych rozwiązań aby zespół wydobyć z kryzysu. Po porażce (1:4 z Wisłą Kraków) w poprzedniej kolejce oddał się nawet do dyspozycji zarządu. Do zmiany nie doszło więc szkoleniowiec wcielił w życie kolejny pomysł. Postanowił, że w tygodniu poprzedzającym starcie z Podbeskidziem zawodnicy dostaną więcej wolnego. Odpoczynek to jeden sposób na kryzys, a drugim były zmiany w składzie. Na mecz z Podbeskidziem w ogóle nie pojechali m.in. Rafał Augustyniak czy Filip Modelski, którzy zawinili przy golach z Wisłą. Z powodu kontuzji (problem z okiem) w kadrze nie znalazł się też Piotr Grzelczak. Zabrakło też w niej miejsca dla Fedora Cernycha.

W porównaniu do konfrontacji z ekipą z Krakowa Michał Probierz nieźle więc namieszał w wyjściowym składzie. Modelskiego na prawej obronie zastąpił nominalny środkowy pomocnik Rafał Grzyb. Na lewej stronie defensywy zagrał z kolei Marek Wasiluk dla którego był to pierwszy mecz w ekstraklasie od lutego gdy w pojedynku z Legią Warszawa zerwał więzadła w kolanie. Ponadto nie w obronie, a w pomocy zagrał Piotr Tomasik. Do składu wrócił też Jacek Góralski czy Karol Świderski. Ostatni z wymienionych zawodników już w 18. minucie mógł wpisać się na listę strzelców. Wówczas to kapitalnym podaniem obsłużył go Przemysław Frankowski, ale strzał Świderskiego był zbyt lekki i obronił go bramkarz Podbeskidzia. Kolejną dogodną okazję do zdobycia gola 18-letni piłkarz miał w 24. minucie. Tym razem było świetne podanie Konstantina Vassiljeva, a Świderskiemu zabrakło naprawdę niewiele aby trafić w piłkę. Jak się jednak okazało do trzech razy sztuka. W 32. minucie ze środka boiska piłkę w pole karne gospodarzy posłał Rafał Grzyb. Futbolówkę super przyjął Piotr Tomasik i zagrał ją wzdłuż bramki. Akcję zakończył Świderski, który tym samym zdobył swą pierwszą bramkę w tym sezonie ekstraklasy.

Po pierwszej połowie białostoczanie w pełni zasłużenie prowadzi 1:0. Co więcej gra Jagiellonii była dużo lepsza niż w ostatnich meczach. Podbeskidzie długo nie mogło znaleźć sposobu na rozmontowanie dobrze zorganizowanej drużyny z Białegostoku. Bartłomiej Drągowski interweniować musiał w zasadzie tylko raz gdy Kohei Kato strzelał głową.

Po zmianie stron od razu zaatakowało Podbeskidzie i już w 50. minucie mógł być remis. Błąd Marka Wasiluka wykorzystał Jakub Kowalski, który zagrał piłkę do Adama Deji, a ten odegrał ją do Roberta Demjana. Napastnik gospodarzy groźnie uderzył, ale bramkarz Jagiellonii był na posterunku. Wraz z kolejnymi minutami gospodarze atakowali jednak coraz śmielej i w końcu dopięli swego. W 70. minucie obrońcy drużyny z Białegostoku trochę przysnęli, z ostrego kąta uderzył Adam Mójta i było 1:1. Później mimo okazji z obu stron goli już nie było i starcie zakończyło się podziałem punktów. Podbeskidzie nadal więc pozostaje bez wygranej w tym sezonie na własnym stadionie. Z kolei Jagiellonia może lekko odetchnąć. Zdobyła wszak punkt po czterech porażkach z rzędu.

Więcej o Jagiellonii na bialystok.sport.pl

źródło: Okazje.info

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.