Koszykówka. Mihailo Uvalin: Musimy popracować nad naszym nastawieniem

- Moje stwierdzenie dotyczy tylko pojedynczych graczy. Musimy po prostu dążyć do tego, aby podobną determinacją wykazywała się cała drużyna, bez najmniejszych wyjątków - apeluje trener Śląska Wrocław, Mihailo Uvalin. W sobotę wrocławianie przegrali trzeci mecz w tym sezonie.

Przed meczem z Polfarmexem Śląsk miał problemy kadrowe. Z powodu kontuzji zabrakło Mateusza Jarmakowicza i Witalija Kowalenki, czyli dwójki podkoszowych. Trener Mihailo Uvalin musiał dokonać zmian personalnych i zmienić rotację polską częścią składu, stawiając na niedoświadczonych Mateusza Stawiaka i Norberta Kulona. To odbiło się na grze zespołu.

- Niestety, nie jestem zadowolony z postawy Mateusza Stawiaka, zagrał słabo, choć wiemy, że ma duży potencjał. Nie podobało mi się za to, że niektórzy z kolegów stawiali go w takich sytuacjach, z których nie potrafił wybrnąć przez brak doświadczenia. Później udało nam się jednak wrócić do gry w drugiej kwarcie i przez chwilę wydawało się, że zdobywamy kontrolę nad tym meczem - analizuje Uvalin.

Śląsk po pierwszej połowie prowadził 31:30, ale po zmianie stron stanął w ataku. Polfarmex w tym czasie rzucił dziewięć punktów z rzędy i złapał bezpieczny dystans nad WKS-em.

- Kilku graczy wyszło na parkiet zupełnie nieskoncentrowanych i nieprzygotowanych do twardej walki - podkreśla szkoleniowiec Śląska. - Gdybyśmy mówili o ostatnich pięciu minutach i zawodnicy byliby już zmęczeni - taka sytuacja byłaby do przyjęcia. Jednak w takim momencie trudno to zrozumieć. Z tego powodu po dwóch minutach trzeciej ćwiartki musiałem stracić swoją pierwszą przerwę na żądanie, żeby przywrócić zespół do porządku. Po przerwie dokonaliśmy kilku korekt w wyjściowym składzie - chcieliśmy znaleźć pięciu zawodników, którzy byliby naprawdę gotowi do ostrej walki. Niestety, nasze decyzje nie były trafne. Również przez to, że co najmniej dwóch chłopaków było kompletnie nieprzygotowanych do gry - zauważa.

Śląsk z Polfarmexem zagrał fatalnie w ataku. Trener Uvalin podkreśla, że "bardzo trudno wygrać, jeśli dwaj czołowi rozgrywający (Brandon Heath i Rashad Madden - przyp. red.) łącznie rzucają na skuteczności 0/10 z gry".

- Wyszło na to, że naszą najlepszą "jedynką" był Norbert Kulon, co niektórym zawodnikom powinno dać do myślenia. Nie dlatego, że Norbert jest złym graczem - ma wielkie serce do gry i zasługuje na swoje minuty dzięki ciężkiej pracy oraz poświęceniu podczas treningów i meczów. Myślę, że gdyby wszyscy w zespole podeszli do spotkania tak jak Norbert, wynik byłby lepszy - przekonuje serbski szkoleniowiec.

Dalej kontynuuje: - Musimy popracować nad naszym nastawianiem. Oczywiście nie twierdzę, że pod tym względem zawiódł cały zespół - wielu zawodników walczyło jakby byli szaleni. Moje stwierdzenie dotyczy tylko pojedynczych graczy. Musimy po prostu dążyć do tego, aby podobną determinacją wykazywała się cała drużyna, bez najmniejszych wyjątków.

Ostatecznie Śląsk przegrał z Polfarmexem 56:64, choć w czwartej kwarcie zbliżył się do rywali na trzy punkty. Zabrakło mu jednak argumentów w ataku.

- Jeśli przeciwnik zdobywa tylko 64 punkty, to fantastyczny wynik obronny. To marzenie dla każdego trenera, szczególnie że zatrzymaliśmy rywali na dziesięciu oczkach w czwartej kwarcie. W dodatku kilka punktów zdobyli wtedy z rzutów osobistych. Ale gdy w jednym meczu mamy trzech zawodników, którzy grają na skuteczności 0/6, 0/7, czy 0/4 - to naprawdę trudno jest zwyciężyć. Statystyki nie grają, ale pokazują główną przyczynę naszej porażki - kończy Uvalin.

Okazję do rehabilitacji Śląsk będzie miał już w środę, wyjazdowym meczu pucharu FIBA Europe Cup z Interem Bratysława. Kolejny ligowy mecz wrocławianie rozegrają w niedzielę, kiedy podejmą w hali Orbita Polski Cukier Toruń.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.