Paulina Maj-Erwardt: Chemik daje duże możliwości rozwoju

Czuć, że dziewczyny mają apetyt na kolejne sukcesy. To fajne i budujące, a w takim zespole łatwiej można się rozwijać - mówi nowa libero Chemika Police Paulina Maj-Erwardt.

Latem tego roku Chemik zakontraktował nową zawodniczkę na pozycję libero. Konkurentką dla Marioli Zenik została 28-letnia reprezentantka Polski Paulina Maj-Erwardt, która w ostatnich sezonach grała w Muszyniance Muszyna i miała opinię czołowej siatkarki występującej na tej pozycji.

Jakub Lisowski: Jest pani bardziej zmęczona po niedawnych mistrzostwach Europy czy jednak naładowana energią przed początkiem rozgrywek ligowych?

Paulina Maj-Erwardt: Zmęczona na pewno nie. Wszystkie reprezentantki po ME otrzymały tydzień wolnego, był więc czas na odpoczynek, także taki mentalny. Dobrze, że tak się to ułożyło, że tę przerwę miałyśmy, bo w lepszych nastrojach podjęłyśmy treningi w klubie. Mamy za sobą kilka wspólnych zajęć, można powiedzieć, że dopiero poznajemy siebie nawzajem i to, co oczekuje od nas trener. Nie powinno być z tym większych problemów, bo w Chemiku wszystko jest jasne i klarowne, wiemy, po co tu jesteśmy.

Tydzień odpoczynku od siatkówki pewnie poświęciłyście na pranie, prasowanie i pakowanie się przed podróżą do Szczecina...

- (śmiech) Dokładnie. Nie był to czas, gdzie mogliśmy totalnie o wszystkim zapomnieć, bo na głowie było sporo spraw organizacyjnych związanych z przeprowadzką do nowego miasta. Ale nie było tak źle, bo wszystko udało się sensownie pozałatwiać.

Wspomniała pani o odpoczynku mentalnym, a pewnie kibice liczą, że po występie w ME będziecie mocno wkurzone i w pył rozniesiecie rywalki w pierwszym etapie rozgrywek ligowych, by pokazać, że kadrowiczki były w dobrej formie na mistrzostwach.

- To jest trochę tak, że mistrzostwa Europy już się dla nas skończyły i trzeba to oddzielić grubą kreską. Czas się skoncentrować na sezonie, później na kolejnych etapach rozgrywek. Pewnie każda z nas ma swój żal w sercu, że w ME odpadłyśmy już w ćwierćfinale, ale to już nie ma wielkiego znaczenia, bo sezon klubowy rusza.

Pierwsze pani spojrzenie na potencjał Chemika?

- Profesjonalizm i ambicja tych wszystkich zawodniczek, które tutaj są. Czuć, że dziewczyny mają apetyt na kolejne sukcesy. To fajne i budujące, a w takim zespole łatwiej można się rozwijać.

Dołączyła pani do zespołu, gdzie pozycja libero była co najmniej solidnie obstawiona, mam tu na myśli Mariolę Zenik. Boi się pani tej rywalizacji, czy jednak chciała pani trafić do klubu, gdzie na nowo trzeba będzie walczyć o swoje minuty na boisku?

- Chemik daje duże możliwości w rozwoju indywidualnym, a przy okazji wszyscy traktują swoje obowiązki bardzo profesjonalnie. Z Mariolką będziemy rywalizować o pozycję i myślę, że to będzie fajna rywalizacja. Trzeba jednak pamiętać, że sezon jest tak krótki, a zarazem intensywny, że każda będzie miała wzloty i upadki. Dobrze więc, że jesteśmy w dwójkę - każda pogra, zespół będzie na tym korzystał.

Jest już pani po rozmowie z trenerem Cuccarinim odnośnie do tego, co szkoleniowiec od pani oczekuje?

- Taka wstępna rozmowa już była. Trener przedstawił swoją wizję, jak ma to wszystko wyglądać, a w czasie treningów będziemy się zbliżać do nakreślonego celu. Szkoleniowiec pewnie czeka też, aż wszystkie z nas będą na treningach i będą już miały w głowach tylko siatkówkę, a wtedy i z całą drużyną porozmawia. Nie widzę możliwości, byśmy nie potrafiły się dogadywać.

Mamy połowę października, a już w grudniu pewnie będziecie myślami przy turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk w Rio.

- Na razie interesuje nas nasza klubowa rozpiska do połowy grudnia. Często będziemy grały co trzy dni. Trudny będzie początek ligowego sezonu, gdy zagramy z ligową czołówką, a dojdą jeszcze spotkania w Lidze Mistrzyń. Będzie więc ścisk spotkań i na tym trzeba się skoncentrować. O turnieju reprezentacji będziemy myśleć później.

Nie przeszkadza pani, że Chemik mierzy w potrójną koronę?

- Oczywiście, że nie. W Chemiku jest taki potencjał, że te zadania są jak najbardziej realne do osiągnięcia. Wiemy, o co gramy, i chcemy to osiągnąć.

Rozmawiał Jakub Lisowski

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.