Polacy niegościnni na torze w Lublinie. Przejechali "Świat"

Polscy żużlowcy świetnie spisali się na torze w Lublinie. Nawet przez chwilę ich zwycięstwo w Polish Speedway Battle nie było zagrożone. Tai Woffinden i Greg Hancock nie byli w stanie nic zrobić. Nie oznacza to jednak, że licznie zgromadzona lubelska publiczność się nudziła

Wielkie gwiazdy światowego żużla spotkały się w sobotę na torze przy al. Zygmuntowskich. W spotkaniu z cyklu Polish Speedway Battle w barwach zespołu reszty świata prowadzonego przez legendarnego Hansa Nielsena wystąpił świeżo upieczony mistrz świata Tai Woffinden oraz walczący o srebro Greg Hancock. Poza nimi pojechały jeszcze takie tuzy jak rodacy Nielsena - Peter Kildemand i Niels Kristian Iversen, a także Australijczyk Troy Batchelor i Rosjanin Artiom Łaguta. Natomiast Polska postawiła na młody skład, ale też utytułowany, z tym że w kategorii juniorów. Wśród biało czerwonych pojechali aktualny indywidualny mistrz świata juniorów Bartosz Zmarzlik, były złoty medalista tej imprezy Maciej Janowski, który jest teraz mistrzem Polski seniorów oraz bracia Pawliccy Piotr - również były mistrz IMŚJ i Przemysław, były indywidualny mistrz Europy juniorów. W drużynie znaleźli się też Patryk Dudek - także zdobywca złotego krążka IMŚJ (2013 r.) i Grzegorz Zengota.

Pierwszy bieg zakończył się remisem i był to ostatni moment, gdy Polacy czuli oddech swoich bardziej utytułowanych rywali. W kolejnych dwóch gonitwach biało-czerwoni przyjechali na 4:2 i małymi krokami budowali swoją przewagę. W piątym wyścigu kapitalnie spod taśmy wyszła para Dudek - Zmarzlik, a Woffinden mógł tylko ze sporej odległości oglądać popis jazdy młodych Polaków na torze w Lublinie. Po siedmiu biegach, a zarazem na półmetku zawodów prowadzeni przez Marka Cieślaka żużlowcy mieli już dziesięć oczek przewagi.

W kolejnych wyścigach Polacy udowadniali, że są zdecydowanie lepiej dysponowani od zagranicznych jeźdźców. Co więcej goście wygrali swój pierwszy bieg dopiero w 11. starcie. Woffinden i Kildemand wykorzystali upadek Zengoty i jadący w pojedynkę Janowski nie był w stanie przywieźć choćby remisu, ale Polacy i tak prowadzili 39:27.

Licznie zgromadzoną publiczność, która wyraźnie jest stęskniona za wielkim żużlem nie przestraszyła nawet bardzo niska temperatura. Widzów rozgrzał najbardziej bieg numer 13. Kildemand od startu prowadził, ale Zmarzlik nie chciał pogodzić się z porażką. Co chwilą nękał Duńczyka i mimo, że ostatecznie musiał uznać wyższość rywala to zaimponował lubelskiej publiczności niesamowitą walką.

W ostatnim biegu zawodów kapitalnie spod taśmy ruszył Janowski, który na dystansie nie dał się dogonić koalicji duńsko-rosyjskiej i Polacy ostatecznie wygrali aż 54:36.

Polska: Janowski 10 (0,2,3,2,3), Przemysław Pawlicki 7+3 (3,1,0,2,1), Buczkowski 8+1(1,2,0,3,2 ), Zengota 7+1 (3,1,3,w,0), Zmarzlik 10 (1,3,1,3,2), Dudek 12+1(3,2,3,1,3).

Reszta Świata: Hancock 9+1 (2,3,2,1,1,d), Łaguta 2+2 (1,0,0,1), Woffinden 8 (2,1,2,3,0), Batchelor 1 (0,0,0,1), Iversen 7+1 (2,0,1,2,2), Kildemand 9 (0,3,w,2,1,3).

Widzów: ok. 5000

Copyright © Agora SA