Lech Poznań - Górnik Zabrze. Maciej Skorża: Sędzia tłumaczył mi swoją decyzję... Fakty są takie, że jesteśmy na ostatnim miejscu

Maciej Skorża po remisie 1:1 Lecha Poznań z Górnikiem Zabrze nie chciał komentować decyzji sędziego Raczkowskiego o podyktowaniu rzutu karnego: - Spędziłem kilka minut w pokoju sędziowskim, sędzia tłumaczył mi swoją reakcję - mówi trener ?Kolejorza?.

Lech Poznań traci kolejne punkty i pozostaje na ostatnim miejscu w tabeli. W 10. kolejce ekstraklasy zremisował z przedostatnim w tabeli Górnikiem Zabrze, choć mistrz Polski po golu Dawida Kownackiego wyszedł na prowadzenie. Lechici wyrównującą bramkę stracili po rzucie karnym podyktowanym za zagranie ręką Paulusa Arajuuriego. Powtórki pokazały, że decyzja Pawła Raczkowskiego o podyktowaniu "jedenastki" była mocno kontrowersyjna: - Spędziłem kilka minut w pokoju sędziowskim, sędzia tłumaczył mi tę decyzję. Arbiter miał swoje przesłanki do odgwizdania karnego, piłka faktycznie dotknęła ręki Paulusa. Nie chcę jednak tego komentować - opowiada Maciej Skorża na pomeczowej konferencji.

Lech znowu przeważał, znowu stwarzał sobie więcej okazji, ale po raz kolejny nie sięgnął po trzy punkty. - Trudno komentować takie spotkanie. Siedzą w nas emocje, jest ogromne rozgoryczenie. Pretensje możemy mieć tylko do siebie. Czego zabrakło? Może determinacji w polu karnym, większej skuteczności i spokoju. Po zdobytej bramce powinniśmy pójść za ciosem. Później dosyć przypadkowa akcja Górnika, rzut karny... Fakty są takie, że straciliśmy dwa punkty i zajmujemy ostatnie miejsce - mówi wyraźnie rozgoryczony trener "Kolejorza"

To już nie pierwszy mecz Lecha, w którym świetne spotkanie rozgrywa bramkarz rywali. Tym razem cuda w bramce Górnika wyczyniał były piłkarz "Kolejorza" Grzegorz Kasprzik: - Myślę, że to przede wszystkim to nasza niefrasobliwość. Jeśli rozgrzewamy bramkarza przeciwników strzałami w środek bramki i on z każdym kolejnym czuje się bardziej pewny siebie, to łatwiej wejść mu w ten trans. Tak było dziś z Kasprzikiem. Obroniony strzał Gajosa z drugiej połowy... No, muszę zobaczyć to jeszcze raz, bo myślałem, że nie da rady. Każdy w Poznaniu chce zagrać świetny mecz i nie jest ważne, czy to bramkarz, obrońca czy napastnik - tłumaczy szkoleniowiec Lecha.

Więcej o:
Copyright © Agora SA