Wisła - Korona. Gospodarzom należał się karny? "Skoro nie, to powinna być kartka"

Po remisie Wisły z Koroną sporo kontrowersji wywołała sytuacja z 89. minuty, w której Grzegorz Marszalik upadł w polu karnym po interwencji Zbigniewa Małkowskiego. - Bramkarz trafił go w nogi - twierdzi Łukasz Burliga.

Chcesz więcej? Polub Kraków - Sport.pl Marszalik w końcówce meczu miał świetną okazję do zdobycia bramki, ale długo zwlekał ze strzałem. W końcu piłkę spod nóg wybił mu Małkowski. Pomocnik Wisły się przewrócił, a krakowianie domagali się rzutu karnego.

- Był wyraźnie zaczepiony nogą. Skoro sędzia twierdził, że faulu nie było, to czemu nie dał naszemu zawodnikowi żółtej kartki? - mówił po meczu Krzysztof Mączyński.

Podobnego zdania był Burliga. - Myślę, że gdyby Grzesiek Marszalik od razu się położył, a nie próbował na siłę utrzymać się na nogach, to ten karny byłby jeszcze bardziej ewidentny - podkreślił obrońca.

Decyzji arbitra bronił Małkowski. Bramkarz Korony twierdził, że nie popełnił przewinienia. - Marszalik szukał faulu, podkulił nogę - zaznaczył. W rozmowie z dziennikarzami bardzo ekspresyjnie bronił swoich racji. - Dotknąłem go, ale nie chciałem go sfaulować. To koszykówka? Następnym razem mam stać na linii i czekać, aż mi strzeli? - grzmiał bramkarz Korony.

Obserwuj @krakow_sport_pl

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.