Chcesz więcej? Polub Kraków - Sport.pl Marszalik w końcówce meczu miał świetną okazję do zdobycia bramki, ale długo zwlekał ze strzałem. W końcu piłkę spod nóg wybił mu Małkowski. Pomocnik Wisły się przewrócił, a krakowianie domagali się rzutu karnego.
- Był wyraźnie zaczepiony nogą. Skoro sędzia twierdził, że faulu nie było, to czemu nie dał naszemu zawodnikowi żółtej kartki? - mówił po meczu Krzysztof Mączyński.
Podobnego zdania był Burliga. - Myślę, że gdyby Grzesiek Marszalik od razu się położył, a nie próbował na siłę utrzymać się na nogach, to ten karny byłby jeszcze bardziej ewidentny - podkreślił obrońca.
Decyzji arbitra bronił Małkowski. Bramkarz Korony twierdził, że nie popełnił przewinienia. - Marszalik szukał faulu, podkulił nogę - zaznaczył. W rozmowie z dziennikarzami bardzo ekspresyjnie bronił swoich racji. - Dotknąłem go, ale nie chciałem go sfaulować. To koszykówka? Następnym razem mam stać na linii i czekać, aż mi strzeli? - grzmiał bramkarz Korony.