Piłkarski Puchar Polski: Śląsk gra dalej, ale jest w formie dalekiej od ideału

Śląsk pokonał w Bielsku-Białej Podbeskidzie 1:0 i awansował do ćwierćfinału Pucharu Polski. Gra wrocławian nadal jednak pozostawia wiele do życzenia.

Znajdź nas na Facebook'u | Ćwierkamy też na Twitterze

Puchar Polski to dla klubów najkrótsza droga do europejskich pucharów. We wtorkowy wieczór Śląsk postawił kolejny krok w drodze do finału rozgrywek. Pokonał na wyjeździe Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:0. Los w tej edycji Pucharu Polski jest dla podopiecznych Tadeusza Pawłowskiego łaskawy. W poprzedniej fazie rozgrywek wrocławianie grali z pierwszoligowym Stomilem Olsztyn, a w kolejnej rundzie zagrają z inną drużyną z zaplecza ekstraklasy Zawiszą Bydgoszcz.

Niestety, to koniec dobrych informacji po meczu z Podbeskidziem dla wrocławskiej drużyny. Śląsk w Bielsku-Białej znów zaprezentował się słabo. Po pierwszych 20 minutach spotkania w wykonaniu podopiecznych Tadeusza Pawłowskiego można było przypuszczać, że mecz zakończy się dla wrocławian podobnie jak piątkowy z Górnikiem Zabrze. Śląsk przegrał wtedy w fatalnym stylu 0:2.

Przed spotkaniem z Podbeskidziem szkoleniowiec wrocławian zapowiadał, że okazję do gry otrzymają młodzi Kamil Dankowski i Michał Bartkowiak. Żaden z nich na boisku jednak się nie pojawił. Śląsk przeciwko bielskiej drużynie zagrał z trzema innymi zmianami. Kapitana zespołu Mariusza Pawełka w bramce zastąpił Jakub Wrąbel. Na prawą obronę wrócił Paweł Zieliński, a za grę ofensywną odpowiedzialny poza Kamilem Bilińskim, Flavio Paixao i Peterze Grajciarze był również Jacek Kiełb, który w tym spotkaniu zagrał jako ofensywny pomocnik.

Podbeskidzie od pierwszych minut rzuciło się do ataku. Tylko w pierwszym kwadransie gry bardzo dobrych okazji nie wykorzystali Robert Demjan, Mateusz Możdżeń i dwukrotnie Mateusz Szczepaniak. Śląsk znów prezentował się słabo w defensywie, a to, że po kwadransie gry nie przegrywał 0:3 zawdzięcza tylko bramkarzowi. Wrąbel kilka razy ratował drużynę świetnymi interwencjami.

Poza tym, że wrocławianie byli niepewnie w obronie, mieli też spore problemu w rozgrywaniu piłki. Notowali wiele strat i mieli problemy z grą z kontrataku. Ale bramkę ostatecznie strzelić zdołali. Na listę strzelców wpisał się Marcel Gecov. Czech w poprzednich spotkaniach był krytykowany. Notował mnóstwo strat, niedokładnych podań i często faulował. W meczu z Podbeskidziem znów nie wypadł dobrze, ale mimo to wspólnie z Wrąblem został bohaterem spotkania. W 58. minucie zdobył bramkę potężnym strzałem zza pola karnego. Piłka po uderzeniu odbiła się od słupka i wpadła do siatki.

Po objęciu prowadzenia Śląsk zaczął grać nieco pewniej i stworzył sobie jeszcze kilka niezłych okazji bramkowych. Blisko zdobycia bramki był Biliński, ale strzał snajpera wrocławian obronił Zubas. Kwadrans przed końcem Podbeskidzie miało doskonałą szansę, spudłował jednak Frank Adu Kwame.

W ekipie gospodarzy na ławce trenerskiej debiutował Robert Podoliński, który w poniedziałek zastąpił Dariusza Kubickiego.

W kolejnej rundzie Pucharu Polski Śląsk zagra z Zawiszą. Pierwsze spotkanie odbędzie się 27 października w Bydgoszczy. Rewanż trzy tygodnie później we Wrocławiu.

Podbeskidzie - Śląsk 0:1 (0:0)

Bramka: 0:1 - Gecov (58.)

Podbeskidzie: Zubas - Pazio, Horoszkiewicz, Kolcak, Mójta - Sokołowski, (69. Adu Kwame), Kato, Możdżeń (73. Kołodziej), Szczepaniak, Kowalski (81. Jonkisz) - Demjan.

Śląsk: Wrąbel - Zieliński, Celeban, Kokoszka, Pawelec - Gecov, Danielewicz - Grajciar, Kiełb, Paixao - Biliński (88. Hateley).

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.