ŚLĄSK.SPORT.PL w mocno nieoficjalnej wersji. Dołącz do nas na Facebooku >>
Takiego lania, jakie dostało Podbeskidzie od Wisły, nawet najstarsi Górale nie pamiętają. Pierwsze ostrzeżenie bielszczanie otrzymali już w 70. sekundzie - po uderzeniu głową Pawła Brożka piłka odbiła się od poprzeczki. Miejscowi ten sygnał zlekceważyli, więc goście przystąpili do egzekucji. Wkrótce Rafał Boguski dośrodkował z lewej strony, podanie dość szczęśliwie przedłużył Łukasz Burliga, a Brożek bez kłopotu wpakował piłkę do siatki. 0:1!
Po półgodzinie gry ten sam zawodnik podwyższył prowadzenie - tym razem świetnym podaniem popisał się Krzysztof Mączyński, a kapitan Wisły z bardzo ostrego kąta nie dał szans bramkarzowi Podbeskidzia! 0:2.
To nie koniec goli przed przerwą, bo 18 metrów przed bielską bramką piłkę ustawił Denis Popović. Pewne uderzenie Słoweńca z rzutu wolnego. 0:3!
Podbeskidzie tylko się przyglądało. Gospodarze byli bezradni, od pierwszego gwizdka nie mieli żadnego pomysłu na grę.
Z drugiej strony trudno było uwierzyć, że Wisła nie wygrała ligowego meczu wyjazdowego od grudnia!
- Cieszę się, że gramy dobrze i wygrywamy. Dziś nie brakuje nam skuteczności. Chciałbym, żeby druga połowa była podobna do pierwszej. Dalej będziemy chcieli strzelać gole - zapowiedział w przerwie w Canal+ Paweł Brożek, który w Bielsku-Białej strzelił swoją 121. i 122. bramkę w lidze.
W tym samym czasie strona internetowa prowadzona przez kibiców krakowskiego klubu zgryźliwie przypomniała słowa prezesa Podbeskidzia Wojciecha Boreckiego, że "słabą kadrę to ma Wisła, a nie Podbeskidzie".
Po przerwie nic się nie zmieniło. Jeszcze przed godziną gry miejscowych poniżono i upokorzono ostatecznie. Krakowianie w polu karnym rywali postanowili się zabawić - Popović podał do Macieja Jankowskiego, który głową odegrał do Richarda Guzmicsa, Węgier oddał do nieobstawionego Burligi, a ten z kilku metrów przewrotką umieścił futbolówkę w siatce. 0:4.
Ale to nie koniec. Bramkę na swoim koncie zapisał także Boguski, który w sytuacji sam na sam trafił do siatki piłką między nogami Litwina. 0:5.
Tuż przed końcem padła ostatnia bramka. Jej strzelcem był brazylijski rezerwowy Crivellaro. 0:6.
Ten wynik oznacza wyrównanie najwyższej porażki Górali w ekstraklasie - słynnego 0:6 w Bełchatowie w pierwszym sezonie bielszczan w lidze.
Dzięki tej wygranej Wisła awansowała na czwarte miejsce. Gospodarzy czekają chyba ciężkie rozmowy. Czy to był ostatni mecz trenera Dariusza Kubickiego?