Trener Stali Stalowa Wola: Przez Puchar Polski piłkarze sprzedają siebie

- Czeka nas bardzo trudny mecz. Zawisza przyjedzie do Stalowej Woli z zamiarem awansu. Łatwo tego spotkania jednak nie oddamy. Tego jestem pewien - mówi przed środowym meczem 1/8 finału Pucharu Polski trener Stali Stalowa Wola, Jaromir Wieprzęć.

Chcesz wiedzieć wszystko o piłce nożnej na Podkarpaciu? Wejdź na RZESZOW.SPORT.PL

23 lata czekają kibice Stali Stalowa Wola, by zobaczyć swój zespół w ćwierćfinale Pucharu Polski. W środę o godz. 15.30 Stalówka zmierzy się na własnym stadionie z pierwszoligowym Zawiszą Bydgoszcz. Spadkowicz z T-Mobile Ekstraklasy w Stalowej Woli będzie faworytem. Piłkarze z Bydgoszczy zapowiadają, że nie zlekceważą Stalówki. Wiedzą bowiem, że hutnicy na własnym stadionie potrafią wygrywać z wyżej notowanymi przeciwnikami.

Rozmowa z Jaromirem Wieprzęciem:

Tomasz Błażejowski: Pamięta pan sezon 1991/92?

Jaromir Wieprzęć (trener Stali Stalowa Wola): Pamiętam i wiem do czego pan zmierza (śmiech). Debiutowałem wtedy w pierwszej drużynie Stali Stalowa Wola. Miałem 18 lat.

Stalówka wtedy bardzo dobrze radziła sobie w Pucharze Polski. Dotarła do ćwierćfinału, eliminując po drodze m.in. Śląsk Wrocław i Ruch Chorzów. Wasz zespół zatrzymał dopiero drugoligowy wówczas Stilon Gorzów Wielkopolski.

- Dokładnie. Na wyjeździe był bezbramkowy remis. W Stalowej Woli przegraliśmy 0:1. Jedyną bramkę strzelił nam Zenon Burzawa i musieliśmy się pożegnać z Pucharem Polski. Niestety, nie miałem przyjemności zagrania w tym spotkaniu. Wówczas dopiero zaczynałem swoją przygodę ze Stalówką. Wchodziłem do zespołu.

Od tego meczu minęły już 23 lata. W środę może pan powtórzyć wyniki i jako trener awansować ze Stalą do ćwierćfinału Pucharu Polski.

- Na pewno fajnie by było "zrobić" taki wynik, ale zadanie nie będzie łatwe. Przyjeżdża do nas czołowy zespół I ligi [trzecie miejsce w tabeli - przyp. red.], który w swoich szeregach ma dobrych, ogranych w ekstraklasie zawodników. Wierzę jednak w swój zespół. Tanio skóry na pewno nie sprzedamy.

Nie może być pan zadowolony z początku sezonu. Zespół ma spore problemy, głównie ze skutecznością. Kilka punktów już przez to straciliście.

- Do końca nie jesteśmy zadowoleni. Skuteczność to nasza pięta achillesowa, ale spodziewaliśmy się, że to może być naszą największą bolączką w tym sezonie.

Odszedł Łukasz Sekulski [30 bramek w poprzednim sezonie - przyp. red.] i nie ma kto strzelać bramek.

- Można tak powiedzieć. Chodzi jednak o to, żeby zawodnicy się przestawili. W porównaniu z poprzednim sezonem, w tym odpowiedzialność za zdobywanie bramek musi rozłożyć się na cały zespół. Taki zawodnik jak Sekulski trafia się bardzo rzadko. Proszę zauważyć, że stwarzamy sytuacje. Zawodzi tylko skuteczność. Musimy więc stwarzać więcej okazji, by zdobyć gola.

W meczu z Zawiszą Bydgoszcz, który będzie niewątpliwie faworytem, tych sytuacji może nie być za wiele. Dlatego skuteczności nie może zabraknąć.

- Może tak być. Zdajemy sobie sprawę, że Zawisza - teoretycznie - powinien prowadzić grę, a my będziemy kontrować. To jednak teoria. Pieniądze w piłce nie grają. Jak wychodzi się na boisko, szanse są równe. Inne rzeczy nie mają znaczenia.

W ostatnich latach dobrze wam idzie w Pucharze Polski. W czym tkwi sekret?

- Cały czas powtarzam swoim zawodnikom, że przez Puchar Polski oni sprzedają siebie. To jest promocja dla piłkarzy i dla klubu. Zawodnicy mają okazję sprawdzić swoje umiejętności z teoretycznie lepszymi od siebie. Zobaczyć, czy różnica jest duża czy nie. Wiadomo, że jest inna mobilizacja na Puchar Polski. Stres na pewno też jest inny. Mecze transmitowane są w telewizji [transmisja w Polsacie Sport - przy. red.]. Jest więc szansa pokazać się szerszej publiczności. Ja natomiast staram się wbijać w ten balon szpilkę i go nie pompować. Chciałbym, aby moi zawodnicy z Zawiszą zagrali na luzie.

I dopisali kolejnego rywala do Lecha Poznań, Cracovii, Lechii Gdańsk i Piasta Gliwice, których ostatnio eliminowali?

- Dobrze by było (śmiech). Jak powiedziałem, czeka nas bardzo trudny mecz. Zawisza przyjedzie do Stalowej Woli z zamiarem awansu. Łatwo tego spotkania jednak nie oddamy. Tego jestem pewien.

Chcesz wiedzieć wszystko o piłce nożnej na Podkarpaciu? Wejdź na RZESZOW.SPORT.PL

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.