Chcesz wiedzieć wszystko o piłce nożnej na Podkarpaciu? Wejdź na RZESZOW.SPORT.PL
23 lata czekają kibice Stali Stalowa Wola, by zobaczyć swój zespół w ćwierćfinale Pucharu Polski. W środę o godz. 15.30 Stalówka zmierzy się na własnym stadionie z pierwszoligowym Zawiszą Bydgoszcz. Spadkowicz z T-Mobile Ekstraklasy w Stalowej Woli będzie faworytem. Piłkarze z Bydgoszczy zapowiadają, że nie zlekceważą Stalówki. Wiedzą bowiem, że hutnicy na własnym stadionie potrafią wygrywać z wyżej notowanymi przeciwnikami.
Rozmowa z Jaromirem Wieprzęciem:
Jaromir Wieprzęć (trener Stali Stalowa Wola): Pamiętam i wiem do czego pan zmierza (śmiech). Debiutowałem wtedy w pierwszej drużynie Stali Stalowa Wola. Miałem 18 lat.
- Dokładnie. Na wyjeździe był bezbramkowy remis. W Stalowej Woli przegraliśmy 0:1. Jedyną bramkę strzelił nam Zenon Burzawa i musieliśmy się pożegnać z Pucharem Polski. Niestety, nie miałem przyjemności zagrania w tym spotkaniu. Wówczas dopiero zaczynałem swoją przygodę ze Stalówką. Wchodziłem do zespołu.
- Na pewno fajnie by było "zrobić" taki wynik, ale zadanie nie będzie łatwe. Przyjeżdża do nas czołowy zespół I ligi [trzecie miejsce w tabeli - przyp. red.], który w swoich szeregach ma dobrych, ogranych w ekstraklasie zawodników. Wierzę jednak w swój zespół. Tanio skóry na pewno nie sprzedamy.
- Do końca nie jesteśmy zadowoleni. Skuteczność to nasza pięta achillesowa, ale spodziewaliśmy się, że to może być naszą największą bolączką w tym sezonie.
- Można tak powiedzieć. Chodzi jednak o to, żeby zawodnicy się przestawili. W porównaniu z poprzednim sezonem, w tym odpowiedzialność za zdobywanie bramek musi rozłożyć się na cały zespół. Taki zawodnik jak Sekulski trafia się bardzo rzadko. Proszę zauważyć, że stwarzamy sytuacje. Zawodzi tylko skuteczność. Musimy więc stwarzać więcej okazji, by zdobyć gola.
- Może tak być. Zdajemy sobie sprawę, że Zawisza - teoretycznie - powinien prowadzić grę, a my będziemy kontrować. To jednak teoria. Pieniądze w piłce nie grają. Jak wychodzi się na boisko, szanse są równe. Inne rzeczy nie mają znaczenia.
- Cały czas powtarzam swoim zawodnikom, że przez Puchar Polski oni sprzedają siebie. To jest promocja dla piłkarzy i dla klubu. Zawodnicy mają okazję sprawdzić swoje umiejętności z teoretycznie lepszymi od siebie. Zobaczyć, czy różnica jest duża czy nie. Wiadomo, że jest inna mobilizacja na Puchar Polski. Stres na pewno też jest inny. Mecze transmitowane są w telewizji [transmisja w Polsacie Sport - przy. red.]. Jest więc szansa pokazać się szerszej publiczności. Ja natomiast staram się wbijać w ten balon szpilkę i go nie pompować. Chciałbym, aby moi zawodnicy z Zawiszą zagrali na luzie.
- Dobrze by było (śmiech). Jak powiedziałem, czeka nas bardzo trudny mecz. Zawisza przyjedzie do Stalowej Woli z zamiarem awansu. Łatwo tego spotkania jednak nie oddamy. Tego jestem pewien.
Chcesz wiedzieć wszystko o piłce nożnej na Podkarpaciu? Wejdź na RZESZOW.SPORT.PL