Górnik Zabrze. Klub płaci wysoką cenę za długi z poprzednich lat

Jeśli w grze przegrywającego mecz za meczem Górnika Zabrze wciąż najwięcej zależy od 39-letniego Radosława Sobolewskiego, to... coś tu nie gra.

Po ósmej kolejce Górnik ma zaledwie dwa punkty mniej niż mistrz Polski. Przed rozpoczęciem sezonu taką sytuację wzięliby na Roosevelta w ciemno. Kto bowiem przewidywał, że obrońca tytułu Lech Poznań rozpocznie rozgrywki w katastrofalnym stylu i będzie dziś w tabeli przedostatni? Kryzys zabrzan dziwi mniej - bardzo niepokojąca w ich wykonaniu była już przecież wiosna - choć trudno było się spodziewać aż takiej zapaści.

Co się odwlecze...

Jakie błędy popełniono w Zabrzu? Górnik płaci wysoką cenę za długi z poprzednich lat. Owszem, w tym roku miasto, czyli właściciel klubu, postanowiło je wyczyścić, ale skoro wpompowało w niego kolejne miliony, to wzmocnienia składu nie wchodziły już w grę. Wzmocnienia, które były potrzebne. Już wiosną zespół musiał sobie przecież radzić właściwie bez napastnika, bo Szymon Skrzypczak czy Wojciech Łuczak to po prostu nie ta półka. Ba, coraz więcej prostych błędów zdarzało się wówczas linii obrony. Pod koniec poprzedniego sezonu do Zabrza przyjechał Lech i na dużym spokoju strzelił sześć goli. Dość szczęśliwy awans do grupy mistrzowskiej te problemy Górnika zamazał, ale co się odwlecze... Zabrzańskie mankamenty wyszły na jaw z początkiem nowego sezonu. I to ze zdwojoną siłą!

Problem z prawą obroną

Dopiero wtedy klub ruszył na zakupy, tyle że na rynku wybór był już niewielki.

- Wzmocnieniem jest na pewno Adam Dźwigała. Również Olek Kwiek - kiedy nadrobi zaległości - powinien wznieść do drużyny sporo dobrego. Do Macieja Korzyma natomiast nigdy nie byłem przekonany i chyba już się nie przekonam. Nikt mi nie powie, że to jest jakiś supernapastnik. A właśnie tej skutecznej "dziewiątki" drużynie brakuje - zauważa Adam Kompała, były król strzelców ekstraklasy w barwach Górnika.

My z kolei wskazujemy chociażby prawą obronę, na której słabo wypada Mateusz Słodowy. Klub co prawda sprowadził mu konkurenta, ale spośród wszystkich nowych twarzy w szatni to właśnie Paweł Widanow stanowi największą zagadkę. W trakcie całego poprzedniego sezonu - będąc zawodnikiem Trapani z włoskiej Serie B - rozegrał tylko cztery spotkania, a na dodatek do Zabrza trafił z problemami zdrowotnymi. Gdyby nie one, w Wielkich Derbach Śląska pewnie by zagrał.

Z Radkiem czy bez Radka?

Skoro jesteśmy już przy derbach - niedzielny mecz z Ruchem dobitnie pokazał, jak wiele dla Górnika znaczy Radosław Sobolewski. W niedzielę nie wystąpił, bo tuż przed pierwszym gwizdkiem zgłosił uraz przywodziciela.

- Z Radkiem nasza gra wyglądałaby inaczej. A tak, brakowało zawodnika, który przecinałby akcje rywali - nie krył po meczu trener Leszek Ojrzyński. Miał rację. Sęk w tym, że o ile przez wiele lat Sobolewski był najlepszym defensywnym pomocnikiem całej ligi, o tyle dziś to już 39-latek. Czy zatem rzeczywiście powinno zależeć od niego aż tyle?

- Radek to najlepszy piłkarz Górnika. Smutne, że nikt nie próbuje mu nawet dorównać. Dlatego tym bardziej szacunek, że wytrzymuje to psychicznie. Ma już swoje lata, na koncie mistrzostwa Polski, grę w reprezentacji i europejskich pucharach, a musi zapieprzać, bo wszystko opiera się na nim. Nie wiem, czy miałbym tyle cierpliwości, co on. Chyba nie. A już na pewno nie podczas meczu z Niecieczą [Górnik przegrał 0:3 - przyp. red.]. Na jego miejscu po prostu zdjąłbym koszulkę i zszedł z boiska - przyznaje Kompała.

W Górniku piłkarzy o ambicji Sobolewskiego potrzeba więcej, bo stawka jest ogromna. Zwłaszcza że od początku rundy wiosennej zespół ma już grać na nowym stadionie, a ten sam się nie zapełni.

Ostatnio Marek Pałus, prezes klubu, zapowiadał w rozmowie ze SLASK.SPORT.PL zdecydowanie większy nacisk na działania marketingowe i PR, ale dopóki drużyna będzie w dole ligowej tabeli, tego typu zabiegi wiele nie dadzą. - Na szczęście Górnik wychodził już nie z takich tarapatów - mimo wszystko, Kompała widzi dla Górnika wyjście z kryzysu. I oby miał rację.

Co jest bardziej prawdopodobne na koniec sezonu?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.