Po sobotnim ligowym meczu z KS Paradyż trener Witold Obarek nie był zadowolony z wyniku (był remis 1:1) i gry swojej drużyny. - Piłka nożna to prosta gra, a chłopaki sami sobie niektóre rzeczy komplikują - mówi "Wyborczej" Obarek. - I kolejny raz jedna połowa w naszym wykonaniu była dobra, a druga zła. Na pewno z przygotowaniem fizycznym wszystko jest w porządku, bo tym razem lepiej spisywaliśmy się po przerwie. Musi więc chodzić o aspekty czysto piłkarskie. Musimy jak najszybciej wyeliminować to, co jest złe w naszej grze.
Obarkowi i przede wszystkim piłkarzom przeszkadza trochę brak dobrego boiska do treningów. Na początku przygotowań trenowali za jedną z bramek na pasie trawy przy ul. Milionowej, a później przenieśli się na Stoki na ul. Potokową. Murawa jest tam nierówna, piłka po niej skacze. - Gdy narzekał jeden piłkarz czy drugi, to nie robiłem z tego problemu, ale gdy narzeka kilkunastu, to już jest kłopot. Trudno na takiej nawierzchni przeprowadzić akcję - mówi Obarek. Ale po chwili dodaje: - Ale to oczywiście żadne wytłumaczenie i usprawiedliwienie dla nas. Po prostu lepszego boiska nie ma. A w meczach okazje bramkowe mamy. Trzeba strzelać i wygrywać.
Ze strzelaniem i wygrywaniem nie było problemu w pierwszej rundzie okręgowego Pucharu Polski. Widzew rozbił KKS Koluszki aż 6:0. Teraz na drodze łódzkiej drużyny stanie inny zespół z okręgówki - Start Brzeziny. Startowi nie idzie najlepiej w swojej lidze, bo z czterech meczów wygrał jeden, a trzy przegrał. Drużyna z Brzezin pokonała właśnie KKS, więc to w tej chwili mocniejszy zespół od tego z Koluszek. Ale to oczywiście Widzew jest zdecydowanym faworytem.
Trener Obarek znów w pucharze wystawi głównie zmienników i młodych piłkarzy, którzy bardzo dobrze spisali się w pierwszej rundzie. Dołączą do nich zapewne doświadczony Michał Czaplarski i Igor Świątkiewicz.
