Trener Wisły Płock po Sandecji: Chwała i szacunek dla chłopaków

- Tak diametralnej zmiany losów meczu nawet w najśmielszych marzeniach się nie spodziewałem - podkreślał na konferencji prasowej trener Wisły Płock Marcin Kaczmarek. Jego podopieczni wygrali w sobotę na wyjeździe z Sandecją Nowy Sącz 3:1.

Wisła miała w Nowym Sączu dwa oblicza. Pierwsza połowa toczyła się zdecydowanie pod dyktando gospodarzy, którzy po 37 minutach gry prowadzili 1:0. - Nie weszliśmy dobrze w to spotkanie, mieliśmy olbrzymi problem z utrzymaniem się przy piłce - przyznawał szkoleniowiec Wisły. - Czasami nie potrafiliśmy wymienić dwóch-trzech podań. Przecierałem oczy ze zdumienia, bo tydzień temu rozegraliśmy bardzo dobry mecz z Bełchatowem [Wisła wygrała 2:0 - red.]. Zdawałem sobie sprawę z tego, że mój zespół stać na to, by grał lepiej. Nie wiem, czy to co powiedzieliśmy sobie w szatni, miało jakiś wpływ, chcę wierzyć, że tak, ale druga połowa była zupełnie odmienna. Tak diametralnej zmiany losów meczu nawet w najśmielszych marzeniach się nie spodziewałem. Po pierwszej połowie nie było do tego racjonalnych podstaw. Tym bardziej chwała i szacunek dla chłopaków, bo w drugiej połowie zdominowaliśmy Sandecję, strzeliliśmy trzy bramki.

Jak podkreślał Marcin Kaczmarek, ważnym momentem w meczu był gol zdobyty bezpośrednio z rzutu wolnego przez Cezarego Stefańczyka. - Dostaliśmy dużo wiary w siebie, stworzyliśmy sporo sytuacji, mogliśmy strzelić więcej goli, ale nie bądźmy zbyt pazerni - dodawał trener płockich piłkarzy nożnych. Kolejne dwa gole strzelił Arkadiusz Reca. - Cieszę się z tego zwycięstwa. Nie jest łatwo strzelić trzy bramki na wyjeździe i odwrócić losy spotkania.

- Takiego głodu, pewności siebie, jakie mieli moi chłopcy, wychodząc na ten mecz, już dawno nie widziałem - zauważył szkoleniowiec Sandecji Robert Kasperczyk. - Wydaje mi się, że po tej bardzo dobrej pierwszej połowie w naszym wykonaniu powinniśmy prowadzić minimum dwoma bramkami. Niestety, braki personalne w obronie dały znać o sobie. Pierwszy raz zagraliśmy w nowej konfiguracji, błędy, jakie zrobiliśmy, wołały o pomstę do nieba. Ta liga uczy pokory, niektórzy moi zawodnicy muszą jeszcze dużo pracować, by dorosnąć do poziomu pierwszoligowego.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.