Wisła - Śląsk 4:2. Paweł Brożek się przełamał, a kibice murem za trenerem Kazimierzem Moskalem

Znów horror przy Reymonta, ale tym razem z happy endem. Paweł Brożek przełamał strzelecką niemoc, Wisła wygrała drugi raz w tym sezonie, a trener Kazimierz Moskal może spać trochę spokojniej.

Przed meczem Wisła przypomniała kibicom, jak to niemal równe siedem lat temu pokonała Barcelonę 1:0 (w pierwszym meczu krakowianie przegrali 0:4). Pokazano bramkę Clebera, a spiker odczytał skład. W tamtym spotkaniu grało trzech piłkarzy, którzy w piątek też pojawili się na boisku. Paweł Brożek i Rafał Boguski nadal występują przy Reymonta, ale Mariusz Pawełek to od dwóch sezonów bramkarz rywali.

Może przypomnienie jednego z największych sukcesów Wisły miało wpłynąć na Brożka. Przekonać go, że jednak można. 32-letni napastnik przeżywa bowiem najgorszy okres w karierze. Od 13 spotkań (12 ligowych) nie strzelił gola, a na dodatek oddał zaledwie trzy strzały. W poprzedniej kolejce zagrał jako rezerwowy, ale ze Śląskiem wrócił do składu.

Przypomnienie meczu z Barceloną miało też natchnąć całą drużynę, by przestała remisować (pięć razy w sześciu kolejkach), a zaczęła wygrywać. W innym przypadku na początku tygodnia można by się spodziewać zmiany trenera Moskala. Posada szkoleniowca wisi na włosku od dwóch tygodni, czyli od remisu z Lechią Gdańsk. Jego notowań nie poprawił też podział punktów w Szczecinie. Dlatego mecz ze Śląskiem miał być kluczowy.

I rzeczywiście podziałało to na wiślaków, choć z wyjątkiem jednego, a akurat ten lubi, jak przegrywa Barcelona. Donald Guerrier jest wielkim fanem Cristiano Ronaldo i gdy zdobywa gole, to celebruje je w podobny sposób jak Portugalczyk. Ze Śląskiem już po 10 minutach miałby ku temu dwie okazje, ale fatalnie je zmarnował. Za to Brożek oddał pierwszy celny strzał w tym sezonie, jednak to był dopiero początek.

Wisła się rozkręcała, ale w 18. minucie dostała obuchem w głowę. Po strzale z rzutu wolnego Toma Hateleya piłka odbiła się od słupka, trafiła w plecy Radosława Cierzniaka i wtoczyła się do bramki.

Gospodarze szybko się otrząsnęli i po 924 ligowych minutach wreszcie skończył się koszmar Brożka. Po zagraniu Guerriera, z upilnowaniem którego ogromne problemy miał Paweł Zieliński, Łukasz Burliga nie wcelował w piłkę. Za to napastnik Wisły przypomniał sobie, jak się wykańcza takie akcje. Może dlatego, że zrobił to lewą nogą, a zwykle strzela prawą.

O zachowywaniu się jak napastnik przypomniał sobie także Rafał Boguski, któremu w najlepszym sezonie zdarzyło się zdobyć nawet dziewięć goli. Tym razem w sytuacji sam na sam z zimną krwią nabrał na zwód Pawełka i kopnął do siatki.

Wisła powinna dobić rywali tuż po przerwie, ale akurat Maciej Jankowski nie zachował się jak napastnik. W polu karnym niepotrzebnie przyjmował piłkę i kopnął nad bramką. Krakowianie mają jednak Guerriera, który jest w tym sezonie motorem napędowym drużyny. Po jego mocnym strzale było 3:1, ale przewagę dwóch bramek piłkarze trenera Moskala już potrafili w tym sezonie stracić (z Lechią Gdańsk). Na dodatek zaczęli marnować kolejne okazje.

Bardziej niecierpliwi kibice mogli się już zacząć niepokoić, bo Wisła w tym sezonie w czterech meczach prowadziła i tylko zremisowała. Zwłaszcza gdy dziecinny błąd Richarda Guzmicsa wykorzystał Jacek Kiełb, te obawy jeszcze wzrosły. Śląsk wyczuł szansę i atakował. W końcu jednak na dobre przełamał się Brożek. A gdy schodził z boiska, dostał owacje na stojąco.

Po meczu kibice pokazali też, że stoją murem za trenerem Moskalem. Skandowali: "Moskal Kazimierz, nie rusz Kazika, bo zginiesz".

Zobacz wideo

Gole: Brożek (29., 87.), Boguski (45.), Guerrier (58.) - Cierzniak (18., samobójcza), Kiełb (67.).

Wisła: Cierzniak - Jović, Głowacki, Guzmics Ż, Burliga - Mączyński, Uryga - Boguski (83., Cywka), Jankowski (77., Popović), Guerrier Ż - Brożek (90., Crivellaro).

Śląsk: Pawełek - Pawelec Ż, Celeban, Kokoszka, Paraiba (26., Zieliński Ż) - Hateley, Hołota - Paixao, Danielewicz (78., Ostrowski), Pich - Biliński (46. Kiełb).

Trener Kazimierz Moskal powinien:
Więcej o:
Copyright © Agora SA