Po meczu Gergo Lovrencsics rozmawiał także z polskimi mediami. Robił to w tym wypadku tak, jak zwykle rozmawia z dziennikarzami z Polski, w niezwykłe oryginalny sposób łącząc ze sobą język polski i angielski niekiedy nawet w jednym zdaniu. Niekiedy brzmi to tak: "Nie wiem, może dobrze wylosować Borussię Dortmund, because we want really strong opponents".
Gergo Lovrencsics: To bardzo dobry i ważny moment dla naszej drużyny. Jestem bardzo szczęśliwy i zadowolony, że zdołaliśmy awansować do fazy grupowej pucharu. To niezwykle istotne, to był nasz cel. To było dla nas najważniejsze, ale teraz kluczowa staje się liga. Wiemy, że gramy w niej źle, chcemy to naprawić. Losowanie losowaniem, ale w niedzielę mamy mecz ligowy z Termalicą i to on jest naszym priorytetem. Musimy go wygrać, because we are the champions.
- I hope. Mam nadzieję, bo wierzę w ten zespół. Uważam, że jest bardzo mocny, ale potrzebuje doświadczenia. Jesteśmy wciąż młodzi, bez ogrania w Europie. Uważam jednak, że jesteśmy też szczęściarzami.
- Bo gramy kolejny sezon w składzie, który nie został osłabiony. Nikt nie odszedł.
- Początek był trudny. Wtedy, gdy Videoton strzelił na naszą bramkę i Jasmin Burić nas uratował. To była dla nich dobra szansa, gdyby wtedy strzelili, to kto wie, co byłoby dalej. W drugiej połowie było już łatwiej, a po strzeleniu gola dwumecz był skończony.
- Nie wiem... nie myślałem o tym za dużo. Może ta Borussia Dortmund?
- Owszem, ale tylko raz. I to był moment straszny, bo zagrałem kiepsko i jako Lombard Papa przegraliśmy z Videotonem 0:2. Obserwował mnie wtedy Lech Poznań przed złożeniem propozycji kontraktowej...
- Grałem bardzo źle. Byłem załamany, bo byłem pewien, że zmarnowałem szansę i do Lecha już nie trafię. Oferta jednak przyszła, bardzo się z tego cieszę, bo przeniosłem się do lepszego klubu i od kilku lat gram w Poznaniu.
- To dlatego, że mam grać w reprezentacji kraju, a czeka nas bardzo ważny mecz z Rumunią w eliminacjach Euro 2016. To najważniejszy mecz dla zespołu narodowego i dla Węgrów. Wszyscy liczą na reprezentantów kraju i okazują im wsparcie. Dlatego bili mi brawo.