Lech Poznań - Videoton Szekesfehervar 3:0. Koncert pomocników Kolejorza, ale jest też lufa [OCENY PIŁKARZY]

Lech Poznań zawdzięcza zwycięstwo nad Videotonem Szekesfehervar 3:0 głównie świetnej postawie pomocników, a czyste konto koncertowej grze Buricia. Niestety, był zawodnik, który swojego występu musi się wstydzić.

Oceny w skali 1-6.

Jasmin Burić 5 Bardzo pewny występ Bośniaka. Obronił kilka świetnych strzałów. Już na początku meczu odbił uderzenie po rzucie rożnym, a później dwukrotnie bronił uderzenia z rzutu wolnego Gyurcso. Nie były to łatwe strzały, ale bramkarz Lecha pewnie je zatrzymał. Często asekurował defensywę, wychodząc z bramki. Z takim bramkarzem za plecami obrońcy mogą grać na dużo większym luzie. Niepotrzebnie złapał kartkę.

Tomasz Kędziora 4 Wreszcie zagrał aktywniej w ataku. Zwłaszcza w pierwszej połowie często podłączał się do akcji ofensywnych Lecha. Dobrze współpracował z Lovrencsicsem. Nareszcie dośrodkowywał, choć musi jeszcze popracować nad lepszym adresowaniem tych podań. W obronie nie miał wiele pracy, zagrał poprawnie.

Dariusz Dudka 4 Swoim doświadczeniem wniósł sporo spokoju w linii obrony Lecha. W pierwszej połowie przerwał kontratak Węgrów po stracie Douglasa. Musi jeszcze popracować nad wprowadzaniem piłki. W drugiej połowie popełnił prosty błąd przy próbie wybicia piłki.

Marcin Kamiński 4 Poprawny występ środkowego obrońcy Lecha, choć nie miał aż tyle pracy co w poprzednich spotkaniach. W pierwszej połowie były sytuacje, gdy wspólnie z Dudką zgubili krycie, ale w drugiej odsłonie pod tym względem było dużo lepiej. Trochę mało dał od siebie przy konstruowaniu akcji ofensywnych, ale nie będziemy się czepiać.

Barry Douglas 3+ Dobrze, że wrócił, bo gra na lewej stronie boiska zyskała sporo jakości. Aktywny w ofensywie, zanotował świetną asystę przy pierwszym trafieniu Karola Linettego. Niestety, za grę w obronie należy się Szkotowi dywanik. Grając z tak słabym przeciwnikiem, nie może pozwalać sobie na taką nonszalancję. W drugiej połowie bez zastrzeżeń, ale jego zapał do ataku zgasł.

Łukasz Trałka 5 Prawdziwy El Capitano Kolejorza! Był wszędzie, szarpał od szesnastki do szesnastki. Gdy trzeba było, dawał sygnał do pressingu, gdy trzeba było, wracał pod bramkę z asekuracją dla obrońców. W zasadzie nie było go tylko w bramce Lecha. Zwieńczeniem jego kapitalnej gry była piękna bramka głową po dośrodkowaniu Pawłowskiego.

Karol Linetty 5- Zagrał tak, jakby ten mecz był oknem wystawowym na świat. Klasa europejska. Pokazał, dlaczego w Poznaniu wszyscy drżą o jego odejście. Już na początku dał sygnał do ataku, gdy o mały włos strzałem "na raty" nie pokonał bramkarza Videotonu. Pewnie wykończył świetne podanie Douglasa i dał Lechowi prowadzenie. Równie często jak przy odbiorze piłki można go było spotkać w polu karnym rywali. Lech bez Karola duuuuuuużo traci. Minusik za to, że się zagotował i zarobił żółtą kartkę, która eliminuje go z rewanżu.

Gergo Lovrencsics 4 Kapitalna robota przy drugim golu dla Lecha. Świetnym podaniem do Thomalli zmusił do błędu bramkarza Danilovicia, który praktycznie sam wrzucił sobie piłkę do bramki. Aktywny, starał się, choć nie wszystko mu wychodziło. Zanotował trochę za dużo strat, ale był nieoceniony w szybkim wyprowadzaniu piłki. Cieszy, że skrzydła Lecha wracają powoli do formy.

Kasper Hamalainen 4 Dobry występ Fina, chociaż było widać, że nie jest jeszcze w pełni formy. W pierwszej połowie nie mógł znaleźć wspólnych fal z Thomallą. Kilka razy dograł do partnerów kapitalne piłki, tj. w 33. min, gdy obsłużył Pawłowskiego. W końcówce pierwszej połowy błysnął, gdy z luzem minął rywala i uderzył na bramkę, piłka jednak skozłowała i nie sprawiła kłopotu bramkarzowi.

Szymon Pawłowski 5 Taki Pawłowski to prawdziwy skarb. Asysta przy golu Trałki, podanie drugiego stopnia przy trafieniu Thomalli. Oczywiście można przyczepić się do tego, że skrzydłowy wciąż jest uparty jak osioł przy dryblingu i notuje za dużo strat, ale to był jego naprawdę dobry występ. Przy większej dokładności mógł wpisać się na listę strzelców, ale w pierwszej połowie nie wykorzystał świetnego podania od Hamalainena. Znalazł się sam przed bramkarzem i zamiast uderzyć po długim rogu, nie trafił w bramkę.

Denis Thomalla 1+ Niby był na boisku, niby walczył i się starał, niby znalazł się w rubryce strzelców goli w protokole meczowym. Tyle tylko, że był zawsze tam, gdzie nie trzeba było. W pierwszej połowie Lech grał jak bez napastnika. Wyraźnie irytował spokojnego przecież Hamalainena. Gdy trzeba było zaatakować, Thomalla się cofał. W zasadzie oddał tylko jeden strzał na bramkę Videotonu. Otrzymał ekstra podanie od Lovrencsicsa, a i tak trafił w słupek. Tylko bramkarzowi rywali zawdzięcza, że padł po tym gol, bo ten w zasadzie sam wrzucił sobie piłkę do bramki. Z takim napastnikiem Lech daleko nie zajdzie. Marcin Robak, Dariusz Formella i David Holman grali za krótko.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.