W 1985 roku Videoton Szekesfehervar był rywalem Legii Warszawa w rozgrywkach Pucharu UEFA. Było to krótko po tym, jak wystąpił w finale Pucharu UEFA - przegrał w nim z samym Realem Madryt. A Jarosław Araszkiewicz odrabiał wtedy w Legii wojsko, jak wielu lechitów.
Jarosław Araszkiewicz: No czy ja umrę w spokoju? Wiedziałem, że ktoś zadzwoni. Pewnie, że mi mówi. Strzeliłem mu gola po rajdzie przez całe boisko.
- Takie gole dzisiaj strzelają na Playstation, tylko nikt go już nie zobaczy. Nagranie gdzieś wsiąkło. Trzeba Telewizję Polską zapytać, czy gdzieś to mają. Transmitowali ten mecz. Ja w każdym razie nigdzie nie mogę znaleźć tej bramki i nikt mi teraz nie uwierzy, że taki gol padł.
- Dostałem piłkę na 30. metrze od Jacka Kazimierskiego...
- Nie, na 30. metrze od bramki Legii, na własnej połowie. Koledzy się potem śmiali, że nie wiedziałem, co zrobić z piłką...
- No... koledzy tak mówią... Wziąłem piłkę i pobiegłem przed siebie. Rozpędziłem się...
- Chyba trzech albo czterech, nie pamiętam, a nie ma tego cholernego nagrania. Wpadłem w pole karne i pociągnąłem bramkarzowi w długi róg. Mogłem nawet odegrać do Darka Dziekanowskiego, ale podjąłem ryzyko, by uderzyć. Gdybym odegrał, miałbym asystę. A ja asysty nawet bardziej lubiłem. Sprawiały mi większą radość niż gole.
- Tak, trener Legii Jerzy Engel miał nosa. Wpuścił mnie za Kazia Budę. I w 88. minucie, zaraz po wejściu, zdobyłem gola.
- Strzelałem całkiem niezłe z rzutów wolnych, ale ten był na pewno po najładniejszej akcji.
- Czy pamiętam? Opowiem ci coś. Przyszedł do nas kierownik zespołu i mówi: "wylosowaliśmy rywala". Pytamy kogo. A on na to, że nie wie dokładnie, jakiś Videoton z Węgier czy coś. Stanęliśmy jak wryci. "O ja p...." - zakląłem wtedy, przecież to finalista Pucharu UEFA! A kierownik spytał tylko: "tak?".
- Weź nie żartuj. To było 30 lat temu. Kto wtedy myślał o obserwacjach?
- Musi. Musi dać radę. Jest pod ścianą. Musi być faza grupowa, to podstawa.
- I bardzo dobrze. Duch "Arasia" jeszcze się nad nim unosi.
Zachowało się nagranie rewanżowego meczu Legii z Videotonem Szekesfehervar. Węgrzy po strzale György Novatha odrobili nawet straty, ale kwadrans przed końcem Dariusz Dziekanowski wyrównał i dał jej awans.