GKS Tychy. Stadion nowy, ale porażka po staremu

Ani nowy obiekt, ani z pozoru ekstraklasowy skład nie pomogły. GKS Tychy przegrał pierwszy mecz w drugiej lidze, a co gorsza, była to porażka zasłużona.

Kiedy GKS Tychy wróci na zaplecze ekstraklasy? Podyskutuj na Facebooku >>

1536 - tyle dni czekali tyscy piłkarze, by ponownie zagrać na stadionie przy ulicy Edukacji. W tym czasie w Tychach powstał najpiękniejszy obiekt na Górnym Śląsku. W żaden sposób nie pasuje on do drugoligowej młócki, która stanie się codziennością GKS-u.

Na stary stadion - pod koniec jego istnienia - przychodziła garstka ludzi. Raptem kilkaset osób. Dlatego można było się obawiać, że na trybunach nowoczesnej areny będzie hulał wiatr. Tak źle na szczęście nie było. Mecz z Wisłą Puławy oglądało ponad pięć tysięcy widzów, co można uznać za bardzo przyzwoity wynik.

W Tychach trudno o pesymistę, który uważałby, że pobyt w drugiej lidze przedłuży się o więcej niż sezon. To ma być nic nie znaczący epizod w historii klubu. Coś jak dokuczliwa grypa, którą trzeba odchorować, przeleżeć, żeby potem znowu ruszyć z miejsca. Ku ekstraklasie, bo przecież takie są marzenia sympatyków GKS-u.

Na razie "ekstraklasowy" jest skład tyskiej drużyny. W podstawowej jedenastce GKS-u na mecz z Wisłą na boisko wybiegło aż ośmiu piłkarzy, którzy mają w nogach ligową przeszłość.

Cóż jednak z tego, skoro nie potrafili stworzyć drużyny. W pierwszej połowie warunki gry dyktował zespół z Puław. Piłkarze Wisły szybko przenosili piłkę z obrony do ataku. Grali dynamicznie i z pomysłem. Za szybko dla zawodników trenera Kamila Kieresia.

Ostrzeżeniem dla śląskiego zespołu były rzuty rożne, po których do piłki dochodził Sebastian Głaz. Bodaj trzy takie zagrania udało się z trudem powstrzymać, ale za czwartym razem piłka ugrzęzła w siatce.

Kto się spodziewał, że po straconym golu nastąpi szturm miejscowych, przeżył kolejne rozczarowanie. "Ekstraklasowy", a nawet "reprezentacyjny" Seweryn Gancarczyk dał się nawinąć Konradowi Nowakowi i do odrobienia były już dwie bramki. W przerwie kibice pożegnali tyski zespół gwizdami.

W drugiej połowie tyszanie dłużej utrzymywali się przy piłce, ale stawiamy, że wynikało to również z taktyki zespołu gości, który po prostu bronił prowadzenia.

GKS przegrywa więc, jak przegrywał. Czy to Jaworzno, czy Tychy. Czy trener Tomasz Hajto, czy Kiereś. Dość powiedzieć, że śląski zespół po raz ostatni zdobył komplet punktów w oficjalnym meczu 9 maja, kiedy ograł Pogoń Siedlce (4:1)

GKS Tychy - Wisła Puławy 0:2 (0:2)

Bramki: 0:1 Głaz (24.), 0:2 Nowak (39.)

GKS: Florek - Górkiewicz, Boczek, Gancarczyk, Radzewicz - Szczęsny (54. Mączyński), Zganiacz, Bukowiec (62.Dymowski), Grzeszczyk, Duda (46. Błanik) - Wodecki (75. Nieśmiałowski).

Wisła: Penkovec - Lisiecki, Gusocenko, Pielach, Łytwyniuk Ż - Sedlewski (68. Kanarek), Głaz, Szczotka, Maksymiuk Ż (84. Słotwiński), Pożak (18. Nowak, 89. Wiejak) - Niezgoda.

Sędziował: Tomasz Marciniak (Płock).

Widzów: 5 000.

ŚLĄSK.SPORT.PL na Twitterze. Obserwuj już teraz >>

Więcej o:
Copyright © Agora SA