Bośniacy przybyli do Poznania w zdecydowanie lepszych nastrojach od tych, w których byli po porażce 0:2 z Lechem Poznań w Sarajewie. Ich nadzieje na to, że rywalizacja z mistrzami Polski nie jest rozstrzygnięta, wzrosły po ligowej porażce "Kolejorza" 1:2 z Pogonią Szczecin. Lechici zagrali wówczas katastrofalnie w obronie, co niejako potwierdziło słowa trenera FK Sarajevo, który jeszcze przed pierwszym meczem ocenił, że najsłabszą stroną polskiego zespołu jest właśnie gra defensywna.
- Spodziewam się, że nasz występ przeciwko Pogoni dodał optymizmu w obozie Sarajewa. Przyznaję, że zachowanie w obronie całej drużyny było bardzo złe, popełniliśmy kilka wręcz juniorskich błędów w ustawieniu, brakowało nam asekuracji. Tego rodzaju błędy nie mogą już mieć miejsca, musimy zagrać znacznie, znacznie solidniej w defensywie - mówi trener Lecha Poznań.
Ekipa FK Sarajevo swoich szans na odwrócenie losów rywalizacji upatruje też w nieodległej przeszłości. Bośniackie media prześcigają się we wspomnieniach wydarzeń sprzed roku, gdy zespół ze stolicy dwa razy skutecznie odrabiał straty po porażkach w pierwszym meczu na Stadionie Olimpijskim w Sarajewie. Z Norwegami z FK Haugesund przegrali 0:1, a w rewanżu wyrównali stan rywalizacji już w 21. minucie za sprawą Milosa Stojceva. Kwadrans później podwyższyli na 2:0, a ostatecznie goście wygrali 3:1.
W następnej rundzie (Lech Poznań mierzył się wówczas ze Stjarnan Gardabaer) FK Sarajevo uległo 1:2 ekipie APS Atromitos Ateny. W Grecji Bośniacy zdobyli bramki w 24. i 80. minucie. Byli wówczas w kolejnej rundzie, ale na cztery minuty przed końcem gospodarze doprowadzili do dogrywki. W 105. minucie goście zapewnili sobie awans.
- Mamy już doświadczenie w odrabianiu strat i dlatego uważam, że wynik pierwszego meczu z Lechem Poznań nie przeraża nas. Podobnie jak atmosfera stadionu w Poznaniu. Na pewno nie rzucimy się do ataku i nie będziemy nacierali na oślep. Zagramy cierpliwie, postaramy się narzucić nasz styl gry, potrzebny do odrobienia strat. Ważne, żebyśmy zachowali zimną krew - mówi teraz Milos Stojcev.
- Tak, spodziewam się, że rywal nie złoży broni i do końca będzie walczył o awans. To niewątpliwie wymagający i trudny przeciwnik, jeśli przeanalizujemy wyniki z poprzedniego sezonu i wygrane w Norwegii i Grecji - przyznaje trener Lecha Poznań Maciej Skorża. - Na pewno piłkarzom FK Sarajevo należy się szacunek, ale nie zapominajmy o tym, że w tamtej edycji polegli też 0:7, więc nie przesadzajmy z ich siłą.
Bośniacy zostali wówczas rozgromieni 7:0 przez Borussię Moenchengladbach, która w pierwszym meczu wygrała w Sarajewie 3:2.