Cztery lata - tyle trwała droga GKS-u Tychy od czasu "stadionu łupanego" do cudeńka, które nie ma sobie równych na Górnym Śląsku. W czerwcu 2011 r. tyszanie rozegrali ostatni mecz na obiekcie przy ulicy Edukacji 7, który szumnie nazywano stadionem. Na szczęście tamtej ruiny już nie ma. Została zrównana z ziemią. Ziemią, na której w ciągu 30 miesięcy wyrósł nowoczesny obiekt wart 130 mln zł.
Buldożery i koparki obróciły w pył stare mury, ale została historia, której duch unosił się w powietrzu w sobotnie popołudnie - 18 lipca 2015 r.
Dobór rywala w meczu otwarcia nie był oczywiście przypadkowy. FC Koeln mierzył się z GKS-em w 1976 r., gdy tyszanie awansowali do europejskich pucharów po tym, jak zadziwili Polskę i wywalczyli wicemistrzostwo kraju.
Herosi tamtych czasów też wyszli na murawę i dostali owację na stojąco. - Pamiętam, jakby to było wczoraj - mówił Kazimierz Szachnitowski, skrzydłowy GKS-u. W 1976 r. FC Koeln nie dotarł do Tychów, tylko mierzył się z GKS-em na Stadionie Śląskim. Dziś w Tychach nie mają już kompleksu własnego stadionu. To fantastyczny obiekt, który cieszy oczy bryłą już z daleka, a w środku onieśmiela przestrzenią, bliskością murawy i akustyką.
Na pół godziny przed meczem były obawy, czy stadion zapełni się do ostatniego miejsca. Około 5 tys. krzesełek było wtedy pustych. Kibice, którzy docierali na stadion, tłumaczyli jednak, że stali wcześniej w dłuuuugich kolejkach.
Andrzej Dziuba, prezydent, który uparcie dążył do tego, żeby w Tychach powstał nowy stadion, podkreśla, że oto spełniło się marzenie tysięcy tyszan. - Wraz z otwarciem tego obiektu rozpoczynamy nowy rozdział w historii tyskiej piłki. Chcemy powrotu do sukcesów z lat 70. - mówi.
Do tego jednak długa droga, gdyż GKS to obecnie tylko drugoligowiec. Pytania dnia były więc inne: "Kto wygra?", "Kto strzeli pierwszego na nowym stadionie gola?". Przed taką wymarzoną szansą stanął w 28. minucie Matthias Lehmann, ale... przestrzelił z rzutu karnego! Brakło precyzji, a kto może być bardziej precyzyjny niż Japończyk? W 45. minucie przymierzył Kazuki Nagasawa i to właśnie ten gracz - 24-letni pomocnik z Chiby - zapisał się w kronikach nowego stadionu w Tychach.
Ważnym momentem spotkania było również pożegnanie Łukasza Kopczyka. Długoletni kapitan GKS-u gra dziś w Rozwoju Katowice, ale na ten jeden mecz zamienił koszulkę na barwy swojego starego klubu i usłyszał z trybun gromkie "Dziękujemy!".
Bramka: 0:1 Nagasawa (45.)
GKS: Florek (46. Igaz, 85. Krzczuk) - Górkiewicz (46. Mateusz Grzybek), Boczek (46. Tanżyna, 82. Krzycki), Gancarczyk (46. Krzycki Ż, 74. Kopczyk, 89. Łęszczak), Mączyński (46. Bocian, 73. Biskup) - Szczęsny (66. Błanik), Glanowski (46. Duda), Bukowiec (66. Zganiacz), Grzeszczyk (66. Dymowski), Radzewicz - Wodecki (82. Nieśmiałowski)i
1. FC Koeln: Horn - Olkowski (46. Brecko), Sorensen (46. Vogt), Heintz (46. Hosiner), Hector (46. Klunter) - Lehmann - Risse (46.Finne), Osako (46. Modeste), Nagasawa (46. Svento), Peszko (46. Gerhardt) - Zoller (46. Cueto)
Sędziował: Sebastian Jarzębak. Widzów: 14 tys.