Mistrz Polski rozstrzelał Stomil 3:0. "Za dużo błędów"

Nie było niespodzianki w meczu towarzyskim pomiędzy Stomilem a Lechem Poznań. Piłkarze z Olsztyna przegrali ze świeżo upieczonym zdobywcą Superpucharu Polski 0:3. - Gołym okiem widać było, że przeciwnik jest od nas lepszy technicznie - mówi trener Mirosław Jabłoński.

Dla olsztyńskiej drużyny był to drugi sparing (z Olimpią Grudziądz 0:1) od rozpoczęcia przygotowań do nowego sezonu na zapleczu ekstraklasy. W sobotę na bocznym boisku poznańskiego stadionu Inea ich rywalem był Lech, a więc aktualny mistrz Polski. I wprawdzie podopieczni Macieja Skorży nie wystąpili w swoim najsilniejszym składzie, to na murawie nie zabrakło znanych nazwisk.

- Lech ma bardzo szeroką kadrę, ale dobrze, że wystawili przeciwko nam mocną jedenastkę - mówi Mirosław Jabłoński, trener pierwszoligowego Stomilu. - Zagrał m.in. Darko Jevtić, który zaledwie dzień wcześniej wystąpił w meczu o Superpuchar Polski z Legią Warszawa [Kolejorz zwyciężył 3:1 - red.].

Pierwszą groźną akcję gospodarze przeprowadzili już w 5. minucie, kiedy to Szymon Drewniak zgrał piłkę do Davida Holmana. Na szczęście dla Stomilu, ten nie potrafił celnie podać do wychodzącego na czystą pozycję Jevticia. - Gołym okiem widać było, że przeciwnik jest od nas lepszy technicznie - przyznaje Jabłoński. - My mieliśmy w nogach dwa ciężkie treningi, które odbyliśmy w piątek, dlatego można powiedzieć, że gospodarze byli od nas bardziej wypoczęci.

Worek z bramkami rozwiązał się w 9. minucie. Akcję rozpoczął Maciej Wilusz, który błyskawicznie dograł futbolówkę do Jevticia, a ten podał do rozpędzonego Holmana. To właśnie węgierski zawodnik strzałem lewą nogą tuż przy krótkim słupku bramki OKS wyprowadził Kolejorza na prowadzenie 1:0. - Straciliśmy piłkę w drugiej linii, a później błąd popełnili nasi stoperzy - analizuje szkoleniowiec Stomilu. - W ten sposób piłkarz Lecha znalazł się w sytuacji sam na sam.

Po kwadransie rywalizacji było już 2:0, a tym razem do siatki trafił wspomniany Darko Jevtić. Zawodnik rodem z Serbii precyzyjnie wykonał rzut wolny z blisko 20 metrów. - Nie było to uderzenie o nadzwyczajnej skali trudności - twierdzi Mirosław Jabłoński. - Piotrek Skiba mógł go spokojnie obronić.

Olsztynianie w pierwszej odsłonie meczu, który rozgrywany był dwa razy po 35 minut, skonstruowali tylko jedną groźną akcję. Łukasz Suchocki, który zaledwie kilka dni wcześniej podpisał kontrakt ze Stomilem, po dośrodkowaniu z rzutu wolnego strzelał głową, ale niestety niecelnie.

Po przerwie dominacja na boisku mistrza Polski była jeszcze bardziej widoczna, ale to nie oznacza, że zawodnicy OKS nie mieli swoich okazji do zdobycia gola. - Dzięki dobrej grze Janusza Bucholca mieliśmy przewagę na prawym skrzydle boiska - wyjaśnia trener Stomilu. - Po jednym z ataków piłka o centymetry minęła bramkę Lecha Poznań.

To jednak nie goście, a gospodarze po raz trzeci w sobotnim sparingu trafili do siatki. W 65. minucie wzorową akcję rozpoczął David Holman. Podał futbolówkę do Dariusza Formelli, a ten szybko zagrał na skrzydło do Niklasa Zulciaka, który dopełnił tylko formalności. - W tej sytuacji najbardziej zawinił Suchocki. Po naszym rzucie rożnym stracił piłkę na granicy pola karnego i pozwolił rywalom na wyprowadzenie kontry.

Stomil, który przebywa obecnie na zgrupowaniu w Jarocinie, w najbliższym czasie rozegra jeszcze dwa mecze kontrolne z trzecioligowcami. We wtorek zmierzy się z Wartą Poznań (godz. 11), a dwa dni później z tamtejszą Jarotą (17).

Lech Poznań - Stomil Olsztyn 3:0 (2:0)

Bramki: Holman 9., Jevtić 16., Zulciak 65.

Lech: Gostomski (36. Kotorowski) - Ceesay, Bednarek, Wilusz, Dudka, Zulciak, Aziz Tetteh, Drewniak, Jevtić (47. Formella), Serafin, Holman.

Stomil: Skiba (36. Mieczkowski) - Bucholc, Biedrzycki (36. Dziemidowicz), Czarnecki, Remisz, Żwir (36. Suchocki), Jegliński (36. Szymonowicz), Paweł Głowacki (36. Lech), Meschia, Trzeciakiewicz (50. Łukasik), Kujawa (50, Karłowicz).

Więcej o piłkarzach Stomilu czytaj na olsztyn.sport.pl .

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.