Nie wiemy skąd pochodzi to zdjęcie, ale wydaje nam się (spójrz na napis Georgia na koszulce rywala, drogi Watsonie), iż z zeszłorocznego meczu reprezentacji Polski z Gruzją, nie jest więc najświeższe, ale jakimś cudem nam umknęło, a teraz jesteśmy urzeczone perypetiami marcinowego podkoszulka... Do tego stopnia, że gotowe byłybyśmy nawet postawić lemoniadę i dużą watę cukrową Gruzinowi, który doprowadził go do takiego stanu...
Zaryzykowałybyśmy nawet stwierdzenie, że na odcinku podkoszulków trwa zacięta walka o estetyczną dominację, i właśnie pojawił się czarny koń... No bo wiadomo, faworyt jest tylko jeden...
Ale już drugie miejsce nie jest wcale takie oczywiste, hmmm?
A Wy? znacie może jeszcze jakieś ciekawe historie z podkoszulkiem w tle? Bo nam ostatnio ta część męskiej garderoby zaczęła się bardzo podobać...
A przy okazji, skoro już się rzekło o koszykówce - to przecież wielkimi krokami zbliżają się Mistrzostwa Europy w tej dyscyplinie i obiecujemy pisać więcej o koszu, a tymczasem, młodziutkie polskie ciasteczka do lat 19 awansowały do ćwierćfinału Mistrzostw Świata . Gratulujemy i trzymamy kciuki za sukces!