Królewscy zachęcają do odwiedzenia Madrytu

I gdybyśmy nie zabukowały biletu do stolicy Hiszpanii już wczoraj, to pewnie robiłybyśmy to właśnie teraz.

Drodzy panowie/panie odpowiedzialni za promocję miasta Madryt, wszyscy specjaliści od jego PRu, fachowcy od sposobów zwiększenia wpływów z turystyki lokalnej, gdziekolwiek teraz jesteście, cokolwiek teraz robicie - wiedzcie tylko, że Was podziwiamy. Naprawdę. Najpierw spadająca jak grom z jasnego nieba wiadomość/plotka/pobożne życzenie o separacji w związku właściciela wpisanej we wszystkich przewodnikach na liście TOP 10 rzeczy, które musisz zobaczyć w Madrycie, klaty , a teraz TO.

Mówiąc zaś TO mamy na myśli współpracę jaką nawiązali najbardziej honorwi mieszkańcy stolicy Hiszpanii, czyli piłkarze Realu Madryt z jej władzami w celu promocji miasta jako miejsca więcej niż wartego odwiedzenia chociażby podczas tegorocznych wakacji. Pierwszym owocem tego projektu jest spot reklamowy. z udziałem Khediry, Ronaldo, Kaki, Ozila, Ramosa oraz Alonso. Zwierzają nam się oni, oczywiście w pełni spontanicznie, na temat tego co najbardziej lubią w Madrycie, które miejsca najchętniej poleciliby turystom i co najciekawsze (przynajmniej dla potencjalnych prześladowców, czyli nas, kochane dziewczęta) jakie miejsca oni sami najczęściej odwiedzają i jak spędzają w mieście swój wolny czas. A to wszystko zaś pośród migających nam przez oczyma rajskich obrazków z iście bajkowego życia miasta, które i tak nie są ładniejsze od samych Królewskich je reklamujących.

Jakby tego jeszcze było mało, wszystko obfituje w kilka uroczych łamanych angielszczyzn, kręcącego z nudów bioderkami Angela Di Marię, rozkosznego jak nigdy Karima Benzemę i rozkosznego jak zawsze Marcelo. I nawet suchary z udziałem ogłuszającej Samiego wuwuzeli, czy też Sergio z rozkosznym uśmiechem na twarzy, wykrzykujący jakże pełne werwy i zaangażowania "Ole!" zamiast WTF??!! kierują nas raczej w lewostronno-klawiaturowe reakcje jak "Awwww".

Co nie zmienia faktu, iż naszym osobistym number one, ulubionym momentem z całej reklamy jest scena początkowa, w której podczas przedstawiania kolejnych piłkarzy Realu, kamera pokazuje nam urywki z uch udziałem, na których zaś każdy z nicj prezentuje swój najlepszy i najszerszy uśmiech jaki jest w stanie nam posłać. Każdy z wyjątkiem Xabiego Alonso, który krocząc dumnie, acz z niewymuszoną nonszalancję, z kołnierzykiem idealnej koszuli idealnie zapiętym pod szyję niewerbalnie przekazując nam, że jest za fajny by tu być, strzela jednego z najbardziej spektakularnych biczfejsów w swojej karierze.

I choćby tylko po to, by zobaczyć coś tak pięknego na żywo jesteśmy w stanie właśnie w tej chwili, z tego miejsca, wraz z różowym redakcyjnym krzesłem obrotowym, na którym obecnie siedzimy, teleportować się do Madrytu.

Marina

Więcej o:
Copyright © Agora SA