Sebastian, ty niedobry, niedobry chłopcze!

Nigdy nie zgadniecie, co nocami w trakcie weekendów wyścigowych porabia kierowca Red Bulla.

A przynajmniej co robił jedną nocą w 2007 roku w Montrealu. Bo widzicie, Kanada to takie symboliczne miejsce, z którą wiążą się szczególne wspomnienia. Dla nas już na zawsze kojarzyć będzie się z koszmarnym wypadkiem i cudownym zwycięstwem Roberta Kubicy odniesionym rok później. A dla Sebastiana Vettela? Z wizytą w sex clubie. Yeap. Na dni przed początkiem tegorocznych zmagań w Kanadzie, Seba wrócił pamięcią do roku 2007 (szybka matematyka: miał wówczas niecałe 20 lat!) gdy był jeszcze kierowcą testowym BMW Sauber.

- Taaak, mechanicy Saubera zaciągnęli mnie jednej nocy do któregoś z tych słynnych montrealskich sex clubów. Kiedy dwie dziewczyny zajęły się sobą tuż przed moimi oczami, to już było za dużo, wyszedłem w te pędy - wyznał w rozmowie z dziennikarzem gazety Blick .

No dobra, "w te pędy", to nasz dopisek wynikający z rozbawienia wyobrażeniem jak to biedny Seba ucieka w popłochu z nocnego klubu. 2007, mind you.

embed

ruby blue

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.