Roland Garros: Ciachowy raport z Paryża vol. 4

Tenisowe rozgrywki wkraczają w decydującą fazę, a weekend obfitował w wydarzenia wielkiej wagi, z których spora część zaowocowała pojawieniem się na naszych twarzach łez smutku. Z kilkuset tenisistów na placu boju pozostało ledwie kilkadziesiąt, a my nie znosimy pożegnań.

Oczywiście najwięcej łez kosztowała nas porażka Łukasza Kubota. Tym bardziej, że najpiękniejszy polski tenisista od czasu Wojtka Fibaka odpadł na własne życzenie. Inaczej nazwać tego nie potrafimy. Oczywiście, nie znaczy to, że Alejandro Falla grał słabo, to raczej Kubot nie radził sobie z presją najważniejszych momentów, przegrywał zdawałoby się zwycięskie gemy i sety, by ostatecznie polec 6:7, 6:4, 7:5. 6:4.

REUTERS/ALESSIA PIERDOMENICO

Ech, jakby tego było mało z turniejem pożegnał się Juan Martin Del Potro. I choć wiemy, że większość z was powyższe zdanie zrozumie jako "Novak Djokovic awansował do kolejnej rundy", to my uroniłyśmy kilka łez. Gwoli sprawiedliwości musimy dodać, że Serb zagrał w sobotę wielki tenis i nie pozostawił żadnych wątpliwości, kto jest lepszy. Dzień później Nole rozbił w pył Richarda Gasqueta i awansował do ćwierćfinału, w którym zmierzy się z nierozstawionym Fabio Fogninim. Coś nam mówi, że choć wynik jest łatwy do przewidzenia, to możemy być świadkami bardzo ciachowego pojedynku. Włoch zdecydowanie ma to różowe "coś".

Do wielkiej formy szybko dochodzi Rafa Nadal, który swojemu rywalowi, Antonio Veicowi, pozwolił na ugranie zaledwie czterech gemów. Dziś, w IV rundzie Hiszpan zmierzy się z kolejnym Chorwatem, Ivan Ljubiciciem, który niespodziewanie pokonał... Fernando Verdasco. Tak, tak. Wiemy i rozumiemy wasz smutek, ale spróbujcie popatrzeć na pozytywne strony tej sytuacji. Na przykład takie, że bez wahania będziecie mogły kibicować Rafie, aby pomścił swego rodaka. A przy okazji, Nadal chyba usłyszał nasze narzekania i choć nie miał kiedy się właściwie specjalnie zmęczyć, to jednak postanowił pokazać to i owo...

AP/Michel Euler

AFP/GETTY IMAGES/PATRICK KOVARIK

Po cichu i bez zwracania na siebie zbędnej uwagi, a co najważniejsze, bez straty choćby seta, w ćwierćfinale zameldował się także Roger Federer, za to ciężki bój z Viktorem Troickim będzie musiał stoczyć Andy Murray, o którym do tej pory napisałyśmy chyba najmniej, ale tym razem nie możemy się powstrzymać, gdyż Brytyjczyka wzruszyła. W meczu z Michaelem Berrerem Andy uszkodził sobie kostkę, w związku z czym musiał kończyć spotkanie z kontuzją. Nie poddał się, a my po prostu uwielbiamy mężczyzn, którzy potrafią przezwyciężyć ból i przeciwności losu.

GETTY IMAGES/Alex Livesey

Na koniec rzucimy okiem na zmagania pań. Tam sensacja goni sensację, z turniejem pożegnały się już Vera Zvonareva (nr 3), Kim Clijsters (nr 2) i... oczywiście Karolina Wozniacki (nr 1). Za to dziś wieczorem o ćwierćfinał zagra Agnieszka Radwańska, która pewnie pokanała Yaninę Wickmayer. Szkoda tylko, że zły los postawił na drodze Isi Marię Sharapovą. To będzie ciężki mecz, za to ewentualne zwycięstwo, otworzyłoby przed Polką bardzo ciekawe perspektywy, o których jednak nie śmiemy nawet myśleć, a co dopiero ich nazwać.

queenerica

Więcej o:
Copyright © Agora SA