Czas na siatkarskie Final Four!

Czy Jastrzębski Węgiel wyczerpać już limit niespodzianek w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów?

Co tu dużo mówić, Jastrzęsbki Węgiel w gronie pozostałych finalistów, obrońców tytułu Trentino BetClic oraz rosyjskich potęg - Zenitu Kazań oraz Dynama Moskwa, prezentuje się dość kopciuszkowato. Jeśli przed startem rozgrywek polscy kibice liczyli na udział w imprezie naszego ligowego reprezentanta, to drużyną tą zdecydowanie miała być Skra Bełchatów. Tymczasem spisujący się katastrofalnie w PlusLidze Jastrzębianie w Lidze Mistrzów kroczyli od niespodzianki do niespodzianki, od zwycięstwa do zwycięstwa, od złotego seta do złotego seta, i oto są, w półfinale Ligii Mistrzów. I wcale nie chcą na tym poprzestać.

- Trzeba patrzeć na siebie, grać swoje. I pamiętać, że po drugiej stronie siatki będą też tylko ludzie, a nie roboty, którzy również popełniają błędy. Jeśli każdy z nas zagra swój najlepszy mecz w życiu, jesteśmy w stanie pokonać Trentino - stwierdził Lukas Divis, który już zaznał w swojej karierze zwycięstwa w Lidze Mistrzów (w 2007 roku w barwach VfB Friedrichshafen).

Patrząc realistycznie, trudno liczyć na powtórzenie sukcesu niemieckiej drużyny, ale hej, nie skreślajmy chłopaków, którzy jak żadna inna drużyna potrafią nas pozytywnie zaskoczyć.

- Warto marzyć! Choćby o tym, żeby po 20 latach od debiutu naszego klubu w europejskich pucharach przeżywać tak wspaniałe chwile. Dla nas jest to wydarzenie tak wielkie, że aż niewyobrażalne. Każdy marzy o tym, żeby być bohaterem. A my już dzisiaj nimi jesteśmy! - mówi Zdzisław Grodecki, prezes Jastrzębskiego Węgla.

Marzmy zatem wspólnie, już dziś o 15, kiedy Jastrzębianie zmierzą się w spotkaniu półfinałowym z Trentino BetClic. Trzymamy kciuki!

Więcej o:
Copyright © Agora SA