Jastrzębski Węgiel nie przestaje zadziwiać. Podczas gdy w lidze grają chyba swój najbardziej rozczarowujący sezon w historii, w Lidze Mistrzów z mniejszymi lub większymi problemami pokonują kolejnych rywali i przybliżają się coraz pewniej do Final Four. Wczoraj podopieczni Lorenzo Bernardiego uczynili ku temu kolejny wielki krok zwyciężając z belgijskim Noliko Maaseik.
Początek meczu i przegrany szybko do 17 set zwiastowały jednak zgoła odmienny scenariusz. Nawet mimo zwycięstwa w partii drugiej trudno było być optymistą - kolejna odsłona meczu ponownie stała pod znakiem dominacji gości i kiedy w czwartym secie Belgowie odskoczyli na cztery punkty, nieszczęśliwe zakończenie wisiało już w powietrzu. Wtedy na boisku pojawił się Marcin Wika, który do spółki z Mitją Gasparinim poderwali naszą drużynę i doprowadzili do wyrównania stanu meczu. A tiebreak to już była osobna, piękna historia, w której Jastrzębianie niszczyli rywala aż miło.
- Nie czujemy zmęczenia w nogach, tylko w głowach. Ale nie może być inaczej, jeśli ma się za sobą kilka nieudanych miesięcy. Od początku wierzyłem jednak, że dziś się uda - powiedział po spotkaniu trener Jastrzębskiego.
Na koniec chciałyśmy poczynić uwagę, bo wcześniej nas Lukas Divis najwyraźniej za bardzo rozpraszał, iż Lorenzo Bernandi ma fajne dresy:
Lorenzo Bernardi Fot. Dominik Gajda / Agencja Wyborcza.pl
Dobra, to też, ale tak naprawdę chciałyśmy jedynie zauważyć, że bohater wczorajszej spotkania, Mitja Gasparini jest...
Mitja Gasparini internet
H-hot!