Historia lubi się powtarzać, ale bez przesady, czyli Lyon, Real...

...i 1/8 finału Ligi Mistrzów, odcinek 256.

No dobra, tak naprawdę to dopiero czwarty jeśli chodzi o feralną dla Realu serię potyczek z Olimpijczykami i siódmy, jeśli chodzi o jeszcze feralniejszą historię ich zmagań z etapem zwanym "1/8 finału Ligi Mistrzów". Dopiero? Że użyjemy staropolskiej frazy "niech nas kule biją" jeśli wszyscy kibice piłkarscy, na całym świecie nie zadają sobie dziś tylko jednego pytania: "czy znowu?"

Bo przecież teraz wszystko jest inaczej. Galaktycznymi dowodzi boski Jose, jego szalik łopocze dumnie na wietrze niczym sztandar Prawdy, Dobra i Piękna, podczas gdy Olympique Lyon nie jest już Tym Samym Niepodzielnym Hegemonem Ligi Francuskiej co kiedyś, niezależnie od tego, jak długie rzęsy ma Yoann Gourcuff i jak pięknie prezentuje się na treningu.

AFP/GETTY IMAGES/PHILIPPE DESMAZES

Ale z drugiej strony: rok temu też miało byc inaczej. Lyon był już zupełnie, nie TYM Lyonem, a Real był już przecież Drugą Galaktyczną Potęgą z najdroższymi piłkarzami świata na pokładzie. A jednk, siła rzuconej przez złą wiedźmę klątwy po raz kolejny zatamowała Królewskim drogę po Sławę, Chwałę i Ciachowe Uwielbienie... Jak będzie tym razem? To pytanie jest tak do bólu banalne, że aż musimy je zadać, bo przecież, jesteśmy tak strasznie, okropnie ciekawe. Czy Realowi uda się przełamać ligomistrzową indolencję? Czy Jose Mourinho po raz kolejny okaże się Tym Kolejnym, który potrafi pokonać każdą złą passę? Czy Historia będzie się pisać na naszych oczach Złotymi Zgłoskami, czy po raz kolejny złośliwie chichotać? I wreszcie, jakie są Wasze przewidywania?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.