No więc najpierw weszłyśmy sobie na twittera Victorii Beckham. Nie, nie żeby to była nasza strona startowa, nie żebyśmy robiły to często, nie żebyśmy zaczynały dzień od sprawdzenia co u Królowej, niemniej jednak naszą uwagę przykuł dosyć afektowany jak na Vicki i rozemocjonowany wpis o treści: ''Słowa nie mogą wyrazić, ja bardzo dumna jestem z Davida, naprawdę wspaniały i bardzo wzruszający wieczór''.
'Hmmm' - pomyślałyśmy, albo raczej bardzo szybko włączyłyśmy sobie autoblokadę myślenia o tym, jak mogą wyglądać emocjonujące wieczory Victorii i Davida, ale wkrótce potem trafiłyśmy na niezawodne ontd , które nam wszystko wyjaśniło. Otóż nasz kochany Becks, którego sportowa gwiazda gaśnie na naszych oczach, ale którego legenda trwać będzie po kres różowych dni naszego serwisu, został uhonorowany nagrodą o pięknej nazwie Lifetime Achievemnet Award, której to nagrodzie, jak na tak wyciskającą łzy nazwę przystało towarzyszyła równie podniosła i chwytająca za serce ceremonia:
Ach te fryzury! Ten rozkoszny jeżyk dziecięcy, ten przedziałek o smaku lat dziewięćdziesiątych i pokątnie urywanych chwil na podstawówkowej informatyce, gdy szukało się zdjęć pięknego pomocnika Manchesteru, ignorując prychania kolegów, że ''on wcale nie umie grać w piłkę''. A tam, się znacie, chłopaki, kto jest teraz różowym redaktorem, huh? I Victoria, Victoria, która ociera łzę... to już za dużo jak na nasze wrażliwe serca... I Becks, który przygryza wargi... I ta wzruszająca przemowa Sir Bobby'ego... och, och, macie chusteczki? Tonę chusteczek...?
PS. Ej, ale to wszystko nie usprawiedliwia jego fryzury...