1. Xabi Alonso , bo wciąż od nowa i od nowa (obecnie 248325734 raz, jakbyście wnikały) oglądamy tę reklamę i, bo lubimy patrzeć jak sama obecność Króla wpływa na jego poddanych.
On jest za fajny na ten świat. I on to wie.
2. Joachim Loew
Bo ktoś wyprał niebieski sweterek.
Okej, Pep, możesz kryć się za niewinną lawendą pulowerków, publicznie ronić łzy i trzymać rękę w spodniach , ale biczfejsowatość w ostatecznym rozrachunku, prędzej, czy później i tak wychodzi na wierzch. Grrr...
4. Iker Casillas w niezidentyfikowanym bliżej pomieszczeniu w kreacji "śmiertelnie przerażony biczfejs z brwiami, które mówią wszystko". (prosto od blackqueen - dzięki, kochana!)
Nie śmiejcie się. Też byście tak wyglądały jakbyście dzieliły łóżko z produktem spożywczym. Bez urazy, Saro.
5. Czymże jednak są te pojedyncze, samotne, malutkie biczfejsy w porównaniu siłą większości, niezdrowym nagromadzeniem kilogramów irytacji, litrów pogardy i metrów kwadratowych gniewu, czyli niezwykle popularną ostatnio odmianą, jaką jest "biczfejs grupowy"? Nasze dwie ulubione reprezentacje już wypróbowały go na własnych cudnych twarzyczkach:
a) Niemcy
Lukas Podolski AFP/GETTY IMAGES/LIU JIN
Gdyby redaktorka Marina chciała narazić się na złość połowy Ciachoczytelniczek, pewnie napisałaby, że to pewnie fotka z półfinału MŚ, a gdzieś tam w tle loczki Puyola strzelały właśnie zwycięska bramkę, ale nie chce i powie tylko, że założone ręce na biodrach to "+33 do stylu i fajności". A Mesuciątko wygląda naprawdę zacnie i uroczo z rozchylonymi w wyrazie oburzenia ustami.
b) Hiszpanie, którym ktoś właśnie powiedział, że dzisiaj przytulanek/całowania/molestowania kolegów na treningu nie będzie.
REUTERS/JUAN MEDINA
Świat jest okrutny, chłopcy, Chodźcie się przytulić.