Polska znów bez zwycięstwa

Tradycji stało się zadość.    

Mamy poczucie lekkiego deja vu: znów bez zwycięstwa, znów 2:2, z tym, że tym razem to my daliśmy się dogonić... Cieszy wprawdzie fakt, że potrafiliśmy wyrównać, a potem wyjść na prowadzenie, co z tego jednak, skoro zdążyłyśmy już zapomnieć, jak smakuje zwycięstwo w kolorze biało - czerwonym, przyzwyczajamy się natomiast do metalicznego smaku frustracji i zniechęcenia... Macie jakiś pomysł, jak nie tracić wiary w nasze Orzełki?

Szukając plusów: daliśmy radę strzelić dwie bramki bez Błaszczykowskiego, mimo, że było nam bez niego szalenie trudno . Szukając plusów: Ludo znów udowodnił, że jest naszej kadrze potrzebny i dla niej przydatny. Szukając plusów: Smolarek przekonał nas, że jeszcze żyje wraca do reprezentacji jeśli nie w wielkim stylu, to przynajmniej dementuje pogłoski jakoby skończył się na kill'em all i San Marino. po

Minusów szukać nie będziemy, bo po pierwsze: mamy ograniczony limit słów na tekst, po drugie czujemy niechęć do wypowiadania stwierdzeń oczywistych, po trzecie nie chcemy konkurować z 40 milionami ekspertów od piłki nożnej w naszym kraju, którzy zajmują się przede wszystkim szukaniem minusów, a po czwarte: wzorem naszych martyrologicznych prababek, babek i matek-Polek zaciśniemy zęby, pochylimy czoło, westchniemy cichutko, zewrzemy pięść i z głową na karabinie obserwować będziemy nierówne zmagania reprezentacji Polski z jej tragicznym losem... W końcu cierpienie mamy w genach. Chopina sobie posłuchamy do tego, a przed meczem z WKSem wpadnijcie do redakcji chłopaki po kotylion na czapce:

Ale jakbyście nam koszulkę Drogby przywieźli z tej wojny to się nie obrazimy...

Więcej o:
Copyright © Agora SA