Mundialowy Ciachomierz: Polska - Brazylia

Bo nic dwa razy się nie zdarza.        

I ani trochę nie było to przyjemne.

CIACHA NA TAK:

+ grzyb na głowie Michała Winiarskiego. Był! Przez chwilę, kiedy oglądana przez nas "cudowna" relacja internetowa postanowiła dłużej podumać nad dalszym rozwinięciem akcji, a na calutkim ekranie na pięć nieprzerywanych minut zagościł profil naszego Miśka, przysłaniając nawet tablicę wyników, czułyśmy się jak w niebie.

+ Piotrek Nowakowski i Michał Ruciak. Kiedy wszyscy inni zawodzili, to oni potrafili zaświecić małe światełko w ciemnej otchłani porażki, choć momentami opanować sytuację i choć raz sciąć tak, że każdy Brazylijczyk sobie pomyślał "kurde, to było dobre". My twierdzimy że było, a ci dwaj panowie mają za to u nas dwa wielkie różowe plusy.

REUTERS/GIAMPIERO SPOSITO

+ waleczność Pawła Zagumnego - kłótnie z sędzią, nałogowe wbieganie w trybuny za piłką, pokrzykiwanie na kolegów i te "strzelane miny". Wewnętrzne "Grr.." pokazane w tak trudnych warunkach cieszy podwójnie.

+ Polscy kibice, jak zwykle najlepsi, najgłośniejsi, najbardziej wyróżniający się na tle znudzonego tłumu, sprawiali, że choć na moment pojawiał się uśmiech na naszej twarz. Pozdrawiamy gorąco naszą ulubioną dancing queen! (okulary, czarne włosy, idziemy o zakład, że wiecie, która)

+ biczfejsy Daniela Castellaniego. Przeniesione w najlepszym stylu z europejskich piłkarskich boisk , siały postrach już od pierwszych minut. Zawsze miło popatrzeć na kawałek dobrej sztuki.

Daniel Castellani Daniel Castellani  AP/Paolo Giovannini

A same pewnie miałyśmy minę "biczfejs48239574283".

+ cudowny Tak, wiemy, nie powinnyśmy, tak, czujemy się jak zdrajczynie ale za nasz zachwyt oficjalnie zwalamy winę na nieposiadające rękawów koszulki Brazylijczyków, hipnotyzujący gorzko-czekoladowy wzrok i ten tatuaż na ramieniu z flagą narodową. Nie mogłyśmy oderwać wzroku. Koniec. Kropka.

CIACHA NA NIE:

- pierwszy set

- drugi set

- trzeci set. To wszystko po prostu wcale nie tak miało być.

Daniel Castellani AP/Sandro Perozzi

- darmowe punkty. My naprawdę wiemy, że nasze chłopaki, to miłe, uczynne chłopaki, jednak o ile wspieranie fundacji Herosi jest jak najbardziej właściwe, o tyle nijak nie rozumiemy charytatywnego oddawania punktów na korzyść Brazylijczyków. Brakowało nam palców do zliczenia ile ich było w każdym z setów, zaczęłyśmy więc liczyć na odłamkach obgryzionych z emocji paznokci. Dużo.

- forma Bartosza Kurka (Naprawdę? Naprawdę, panowie komentatorzy? Bartosz Kurek? Bartek, Bartuś, Barteczek okej, ale Bartosz? To ostatnie co przychodzi nam na myśl na jego widok. I nie pytajcie co jest pierwsze), On wciąż jeszcze był myślami przy pytaniu "Czy uważasz się za ciacho?" i zastanawiał się na odpowiedzią. Innego wytłumaczenia jego wczorajszej dyspozycji nie znamy i znać nie chcemy.

Bartosz KurekBartosz Kurek reprezentacja.net

(fot. reprezentacja.net )

- malutkie punkciki. Malutkie, ale jakie ważne, które złośliwie śmieją nam się teraz w twarz wespół z wszystkim "genialnymi" pomysłodawcami tego systemu rozgrywek. W każdym z setów potraciliśmy ich miliony i nawet nie chce nam się liczyć, jak wysoko musimy wygrać z Bułgarią, żeby los był tylko w naszych rękach.

OCENA: Nie było pięknie, ani ładnie, ani epicko. Przegraliśmy gładko, niczym gładka jest głowa Pepe Reiny ale pamiętajmy, że każdy ma swoje małe kompleksy. My mamy WAG, oni mają Brazylię. Teraz nasze chłopaki muszą wstać, otrzepać kolana, poprawić "grzyby", przybrać najlepsze biczfejsy na twarz i ruszyć do ataku. Jeśli wcześniej skończyły się żarty, to teraz skończyła się lista możliwych usprawiedliwień porażki. Do boju!

Marina

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.