Dwa pierwsze sety poszły - wybaczcie wyświechtane metafory - jak z płatka, i dopiero w trzecim zaczęłyśmy się zastanawiać co oni i czy oni coś kombinują... Ale nie, chyba nie kombinowali, a nawet jeśli, to i tak ich kochamy. Michał Winiarski robi się coraz ładniejszy i coraz lepiej gra, dziewiątka zmieniła szóstkę - widocznie trener Castellani cierpi na takie same dylematy jak połowa naszych Czytelniczek, czyli ''Bartamn czy Kurek''. Jeśli chodzi o kwestie sportowe Zibi dał bardzo dobrą zmianę, jeżeli o ciachowe - no cóż, odpowiedź pozostawiamy Wam...
Trzeci set kosztował nas... hmmm, cóż mógł nas kosztować, skoro paznokci i tak już nie mamy, a alkohol piłybyśmy w każdych okolicznościach... Ale kiedy Patryk Czarnowski rozstrzygnął losy spotkania swoim asem serwisowym - odetchnęłyśmy z ogromną ulgą.
Siatkówka to dziwna gra: kiedy jej nie ma, nie możemy się doczekać meczu, kiedy jest już mecz - tak się denerwujemy, że chcemy, by jak najszybciej się skończył...
Zibi... jaki on jest słodki, tęskniłyśmy...