Na dobry początek dnia: Paragwajczycy pięknie żegnają się z mundialem

Czytaj: z dużą dawką emocji i klat. Paragwajczyków, nie mundialu -  w tym przypadku.    

Płynie łez rzeka, płynie po południowoafrykańskiej krainie. A piłkarze mają szczęście, że w naszych czasach męskie szlochy na forum publicznym to nie faux-pas. Nawet jeśli przeradzają się w histerię, patrzymy na nie z prawdziwym, od serca współczuciem. Tak jak na Oscara Cardozo, który nie mógł opanować się przedwczoraj po porażce z Hiszpanią, rzucając się na boisko, naciągając koszulkę na twarz i odrzucając wyraz współczucia od innych zawodników (również tych hiszpańskich) manifestował swą rozpacz z powodu przegranej i przestrzelonej ''jedenastki''.

AP/Eugene Hoshiko

Coś nam mówi, że dzień wcześniej za mało współczuł Gyanowi.

Pozwolicie, że do parady paragwajskich klat i smuteczków dodamy dwa słowa o Argentynie.  Diego Maradona wprawdzie w swoim stylu nawrzeszczał na zgromadzonych wkoło, po staremu podopiecznych poprzytulał, ale swąd porażki wiszący w powietrzu mocno też drażnił nasze i piłkarzy śluzówki. Choć obyło się bez wielkich dramatów, to atmosfera też mocno się zagęściła.

Szkoda, że nie wszyscy mogą wygrywać na mundialu.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.