Jak Wam się podoba taka wersja C-Rona? Naszym zdaniem, ma ona wiele plusów - po pierwsze, włosy mniej lepkie, po drugie cera lepsza, po trzecie, rysy subtelniejsze i wreszcie - po czwarte,nie mówi, nie śmieje się głupkowato, nie błaznuje, nie nurkuje, nie irytuje .
Z drugiej strony jednak, gdzie podziała się Ronaldzina zaczepność, zadziorność, błysk w oku i zawadiacki uśmieszek? Gdzie siła, pewność siebie i pewnego rodzaju magia (tak, my to mówimy!) emanujące z rzeczywistej postaci? Gdzie w końcu odkryta klata?
Woskowi rzeźbiarze od M. Tussaud mogli bardziej się postarać. Choć i tak nic nie zastąpi starego, dobrego C-Rona, który nas śmieszy, tumani, przestrasza, denerwuje i zachwyca.