A więc drogie panie - oto Artur Sobiech - bije się o niego pół Ekstraklasy, polską ligę ma u swych stóp, powołania do reprezentacji też, a oprócz tego dwadzieścia lat i piękny uśmiech. Na co dzien występuje - jeszcze - w barwach Ruchu Chorzów, ale jak już zostało zaznaczone wyżej - bije się o niego poł Ekstraklasy, być może więc latem zmieni pracodawcę.
A jeśli zmieni -to najprawdopodobniej nie będzie musiał nawet zmieniać kolorów - zainteresowany Arturem jest bowiem mistrz Polski - Lech Poznań. Nic zresztą dziwnego, że Sobiech jest transferowym obiektem pożądanie, jeżeli strzela takie bramki:
Zmieniając zaś zestaw kolorystyczny, już niedługo będziemy mogły oglądać Artura w stroju biało - czerwonym (względnie - amarantowym) został on bowiem (razem z czterema innymi debiutantami) powołany na trzy najbliższe mecze kadry i zgrupowanie w Hiszpanii. Już w sobotę zagra z Finlandią, następnie z Serbią, a 8 czerwca z Hiszpanią - prywatnie - swoją ulubioną drużyną, której będzie kibicował podczas Mistrzostw Świata w RPA. Hmm... mammy coś wspólnego.
Wracając jednak do kwestii najistotniejszych - musimy wszak odpowiedzieć na zawarte w temacie pytanie (ach, ten maturalny klimat udzielił się i nam) - jestże Sobiech ciachem czy nie jest? Z suchych faktów: wzrost - 184 cm, waga - 75 kg, czyli już nie kieszonkowy przystojniak, ale i nie tak zwany "kawał chłopa".
POza tym - jak śpiewał kiedyś Eugeniusz Bodo - "bajeczne nogi...
... i uśmiech błogi"...
...oraz - co szczególnie warte podkreślenia - kurtuazja i opiekuńczość wobec ciężarnych. Tylko przyklasnąć!
To jak? Ciacho?