Błękit to kolor zwycięstwa, czyli podsumowanie mistrzowskiego weekendu w Europie

Lech, Inter, Barcelona, Olympique Marsylia - mistrzowie o niebieskich barwach. Jeśli dodamy do tego FC Porto i Chelsea jako błękitnych zdobywców pucharów - zaczniemy wierzyć w niebiesko - spiskową teorię dziejów. Tylko Bayern wyłamuje się z tego kolorystycznego schematu, no, chyba, że do klubowej symboliki zaliczymy błękit oczu Bastiana Schweinsteigera...    

A jak już zaspokoicie wizualną żądzę triumfu i skonsumujecie wzrokowo wszystkich zwycięzców - poświęćcie chwilę zadumy wielkim przegranym. Wzruszcie się razem ze wzruszonym Tottim i odprowadźcie melancholijnym wzrokiem tytuł mistrzowski wspólnie z piłkarzami Realu... a potem znów powróćcie do rozentuzjazmowanej części galerii...

My zaś, gwoli uzupełnienia i merytorycznej rzetelności mamy dla was jeszcze zestaw obrazków ruchomych. Tak hartowała się stal:

Dla Interu bramkę na wagę scudetto zdobył Diego Milito - ten sam, który wygrał dla Interu Puchar Włoch:

... a biednej Romie nic nie pomogły gole zdobywane przez Vucinicia i De Rossiego...

Tymczasem w Anglii- Chelsea sięgnęła po drugie trofeum w tym sezonie, realizując słowa niezwykle popularnej w swoim czasie piosenki "łan niil, łan niil". Strzelał - niezawodny Drogba:

W podwójną koronę przyoblekli się też piłkarze Bayernu, którzy - podobnie jak ci z Interu - wciąż mają szansę na powtórzenie sukcesu Barcelony i sześć trofeów. W ten weekend do mistrzostwa dołączyli Puchar Niemiec .

Epickie, prawda?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.