Najpierw o brązie dla Sovii. Rywalizacja o trzecie miejsce na plusligowym podium należała chyba do najbardziej emocjonujących w tym sezonie. Szala zwycięstwa przechylała się wciąż to na jedną, to na drugą stronę, do końca trzymając nas w napięciu, a nasze paznokcie w takim stanie. Chłopcy z Rzeszowa, którzy zaczęli rozczarowująco źle - od dwóch porażek - dokonali niemożliwego odbijając się od dna, i przypominając wszystkim swoim kibicom, za co należy ich kochać, i co znaczy resowiacki charakter. W trzecim meczu, słowo "tie-break" ujawniło cały swój przełomowy charakter i zawodnikom z Kędzierzyna będzie się chyba śnić po nocach. Potem było już tylko lepiej dla Sovii i ostatni, pieczętujący triumf mecz wygrała 3:0.
ZAKSIE, która biła się dzielnie i walczyła, jeśli nie do końca, to na pewno od początku, został na pocieszenie Sebastian Świderski, chwalebnie powracający z ziemi włoskiej do Polski, w charakterze, na razie zupełnie niekwestionowanego, hitu transferowego. Sebastian podpisał dwuletni kontrakt z ZAKSĄ, i na stronie reprezentacja.net wyjaśnia motywy swojej decyzji. Chyba nie musimy dodawać, jak bardzo się cieszymy? Siatkarz takiej klasy, tak wielkiej popularności, z tak piękna historią, na krajowym parkiecie, i to nie w Skrze. Znacie jaką inną definicję transferowego hitu?