Nie od dziś wiadomo, że ta dwójka - czy to ze względu na niski stopnień medialności własnej (cokolwiek by to miało nie znaczyć), czy z powodu kiepskich fryzur, czy też może z jakiejś jeszcze innej przyczyny - do pieszczoszków prasy i innych mediów nie należy (chyba że, co też warte podkreślenia, ze względu na swoje wybitne osiągnięcia sportowe). Z tym większą radością przyjęłyśmy więc to XavIniestowe spotkanie z dziennikarzem.
Możecie obejrzeć je same - a warto, dla uśmiechu Iniesty, ciepła Hernandeza i basu (!) Krkicia - albo, jeśli cierpicie na lenia/brak czasu/kiepską koncentrację/niedobory w zakresie języków obcych - przeczytać po prostu ciachowe podsumowanie poniżej. A brzmi ono tak:
- nawet Iniestę, zwykle oazę spokoju, możesz wyprowadzić z równowagi, jeśli jesteś Cristiano Ronaldo;
- Andres nie ma nic przeciw ksywce ''chico perfecto'', woli być nazywany tak, niż zupełnie odwrotnie;
- Iniesta potrafi klepać bębenki (tak byśmy to roboczo nazwały), a w restauracji zamówi tradycyjną zupę i hamburgera; najważniejsza jest dla niego rodzina
- najbledsze lico w szeregach Barcy nie zapomina o swoich dłużnikach nawet w tak podniosłych chwilach, jak w momencie strzelenia gola Chelsea w pamiętnym półfinale LM 2009;
- Xavi to z kolei dobry, ciepły człowiek i optymista, co wspólnie podkreślają wszyscy zapytani;
- bardzo kocha swoją rodzinę, wirtualnie pracuje nawet w firmie ojca - o ile ''pracą'' nazwiemy posiadanie własnego biura;
- był w miarę dobrym uczniem, choć nie raz zamiast lekcji wybierał grę w piłkarzyki (w które też, jak to geniusze, wymiata);
- jest straszliwie uparty - z tego zresztą wynika jego pobyt w Barcelonie po tylu latach i pomimo nie zawsze dobrych stosunków pomiędzy Xavim a decydentami Barcy (chciano go nawet sprzedać!);
- Xavi, jak zapewnia, nie robi tak wyszukanych dowcipów jak Pique, gdyż nie lubi ''aktów wandalizmu''; z jego strony spodziewajcie się raczej żarcików na temat stroju (oj, Xavi, my to byśmy pożartowały z Twojej puchowej kurtki!);
- Hernandez nie lubił porównań z Guardiolą,Inesta - z Hernandezem, ale obu panom razem gra się wyśmienicie, szóstymi zmysłami nawzajem wyczuwają swoją obecność na boisku. Kiedy jednego z nich w meczu zabraknie - drugi cierpi.
Obejrzyjcie sobie zresztą wszystko tutaj, jeśli starczy sił i ochoty. Warto. My polubiłyśmy tych dwóch skromnych, pokornych piłkarzy jeszcze bardziej niż dotychczas. Wszak to tacy sami ludzie jak my - tylko z kupą kasy na koncie.