W takim wydaniu Jaime pracował nad swoją kondycją w Malezji. Pochwały godnym jest fakt, że facet, który z reguły nie wystaje poza wyścigowy kask i kombinezon, i tak próbuje fankom owe niedostatki wynagrodzić, wykorzystując do tego zbożnego celu choćby codzienną sesję joggingu. Może on po prostu potrzebuje wyrazić czasem prawdziwe torsowe ''ja'', wychodząc ze sztywnej skorupy kierowcy F1...
Jak by nie było - jesteśmy zachwycone. I po stokroć wdzięczne Łukaszowi z Warszawy , który nam ów cudny obrazek podesłał.