Czy to zasługa Franza S., czy zimowej przerwy, czy słabości Berbatowa i spółki, czy też nowych strojów spornego koloru - jedno jest pewne: polscy futboliści pokazali wczoraj, że czasami nawet nadają się do wykonywania wyuczonego zawodu. I choć mamy ochotę powiedzieć, że podopieczni Smudy dobrze rokują na przyszłość, to jednak tego nie powiemy, bo nie byłoby to zgodne z prawdą. Oto bowiem zanim dojdzie do jakiegoś ważnego dla Polaków meczu, dużo wody w rzece upłynie, Bułgarzy wrócą do formy, nasi kadrowicze się zestarzeją i przejdą na emeryturę, a wiele innych rzeczy też się zmieni. Pozostaje wierzyć, ze na lepsze.
Po wczorajszym tchnieniu optymizmu, naprawdę jesteśmy do tego skłonne.