Sportowy Alfabet Pawła Zagumnego: od A do Z

Drugi najprzystojniejszy rudzielec różowej krainy i jego dwadzieścia dwie literki. Brzmi co najmniej interesująco.    

A teny. Do tego słonecznego, starożytnego miasta wyemigrował latem ubiegłego roku. I bynajmniej nie w głowie mu opalanie, czy zwiedzanie Akropolu, lecz gra w Panatinaikosie Ateny, gdzie "wystawia" kolegom już od początku bieżącego sezonu. A wszystko to najprawdopodobniej całkiem nieźle mu idzie - "Koniczynki" zajmują obecnie pierwszą lokatę w lidze.

B lange Peter. Ten pochodzący z Holandii światowej sławy siatkarz, a później trener był w młodości wzorem do naśladowania naszej wschodzącej siatkarskiej gwiazdy, marzył, by grać tak jak swój idol. Nic zresztą w tym dziwnego, kiedy Paweł zaczynał swoją przygodę z siatkówką, Blange był najlepszym rozgrywającym na świecie. A pogoń za marzeniami Zagumnego chyba się udała...(patrz N). Ah żeby tak ciachowe marzenia realizowały się z podobnym skutkiem...

C ięte riposty. Niech Was nie zmyli, drogie Czytelniczki jego kamienna twarz i wymalowany na niej spokój. On tylko czyha, by jakiegoś nic nie spodziewającego się dziennikarza z zaskoczenia zaatakować wymyślonym na poczekaniu ostrym tekstem. Oto ciachowe TOP 4:

4. - Jak skomentujesz to, co zrobił Grbić na zagrywce (posłał 4 asy pod rząd)?

Paweł: Yyyy..., a co zrobił ??

3. - Czy twoja zagrywka tylko sprawia wrażenie prostej do odbioru, czy jest taka rzeczywiście?

Paweł: Przyjdź i spróbuj odebrać.

2. "To nie łyżwy, tu nie dają not za styl ."

1. - To co, teraz do łóżka i spać !

Paweł: Do łóżka to tak, ale spać to potem.

No. Lubimy wyzwania.

D ziecko. 19 lipca 2003 roku przyszło na świat jego pierwsze dziecko, córeczka Wiktoria, oczko w głowie swojego tatusia. Paweł jak przystało na dumnego ojca, nie tylko był przy sam porodzie ("Niesamowite przeżycie " - wspomina), ale też jak tylko pojawi się w domu, pomaga żonie się nią zajmować, choć zainteresowań nie mają podobnych - małej jeszcze do siatkówki nie ciągnie, na razie realizuje się artystycznie - śpiewając i tańcząc.

E dukacja. Bo wiadomo, polski siatkarz musi być i przystojny, i utalentowany...i wykształcony. Nie inaczej mogłoby być z kapitanem naszej kadry, który studia licencjackie ze stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim już ukończył, a teraz starannie przyswaja sobie historię, by zostać magistrem. A Ciachologii to by pan, panie Zagumny nie chciał studiować? To dopiero jest kierunek z przyszłością.

F utryna - ten niewinny element wystroju wnętrza domu państwa Zagumnych odegrał niemałą rolę w późniejszej karierze siatkarskiej Pawła. To na niej co kilka miesięcy skrupulatnie notowano postępy w jego nieustającym wzroście. Hmm.. futryny w naszej redakcji też są niczego sobie, więc jakbyś, kochany, chciał się kiedyś znów zmierzyć....

G rr..

H onory przyjaciela domu pełni Paweł Papke. To z nim konsultował wybór kierunku studiów, bo nawet tutaj panowie rozstać się nie mogli. Zaprzyjaźnili się od czasów wspólnej gry w AZS Olszytyn, wspólnie trenowali i spędzali wolny czas, a zażyłość została po dziś dzień.

I dealna drużyna, czyli jak wyglądałaby ekipa marzeń według Pawła Zagumnego. Z chęcią napisałybyśmy, że byłoby to sześć redaktorek ciacha.net, jednak konkurencję miałyśmy najmocniejszą na świecie, więc nas pokonała. Ale przegrać z Gibą, Miljkovićiem, Henno, Hubnerem, Dante i Ricardo, to przecież nie wstyd. Trzeba "Gumie" przyznać, że gustu to mu nie brakuje.

J edzenie. Uwaga! teraz przygotujcie się na szok, Paweł Zagumny potrafi gotować. Naprawdę. I choć w zakresie jego kulinarnych umiejętności nie mieści się jakiś wielki arsenał wymyślnych potraw, to i tak jest się czym pochwalić i wprawić Ciacha w osłupienie. Przede wszystkim są to dania włoskie (pozostałość po przygodzie z tamtejszą siatkówką) oraz różnego rodzaju mięso na grillu, jak też tradycyjny schabowy, mielone lub steki wołowe. Zaraz, zaraz a niepotrzebna jest jakaś asystentka przy przygotowaniu tego? Gdzieś tu miałyśmy różowe fartuszki.

K obiety, a konkretnie te w życiu Pawła. Choć, tak jak przypuszczałyśmy, Casanova z niego żaden, to w czasach przed Oliwią zdarzyło mu się mieć kilka dziewczyn, czy to w Radomiu, czy to później w Warszawie. I, co ciekawe, on wcale częściej nie był tą stroną rzucaną, lecz tą rzucającą.

L ubi, oczywiście zaraz po siatkówce, piłkę ręczną. Zagumny gorąco kibicuje (czasami nawet na trybunach!) "naszym", zresztą od lat jest wielkim fanem szczypiorniaka, czego w minionym roku nie omieszkał nam udowodnić i skusił się, by trochę jednak piłką porzucać. W ramach akcji zorganizowanej przez fundację "Przyszłość dla dzieci" wystąpił w barwach olsztyńskiej Warmii w meczu, z którego dochód został przeznaczony na pomoc dzieciom z porażeniem mózgowym. My zaś oddałybyśmy swoją całą kolekcję szpilek, byleby tylko to zobaczyć. Nie żebyśmy uważały, że widok kozłującego piłkę Zagumnego może być śmieszny.

M arzenia. Odkąd pamięta wszystkim bez wyjątku, wszem i wobec, ogłaszał że zostanie sportowcem. Mniejsza o to jakiej dyscypliny, ale na pewno sportowcem. Dopiero kiedy trochę dorósł, w wieku 10 lat już odważnie zdeklarował się że zostanie siatkarzem. Marzenie o byciu ciachem przyszło z czasem, dziś wspomina, że zakładał się z kolegami, iż pewnego dnia wystąpi jako "Klata na piątek". A przynajmniej tak nam się wydaje, z tym ostatnim.

N ajlepszy rozgrywający: Mistrzostw Świata Juniorów w 1997r. w, Mistrzostw Świata 2006r.Bahrajnie w Japonii, Final Six Ligi Światowej 2007, memoriału im. Huberta Wagnera 2007, Igrzysk Olimpijskich w Pekinie w 2008r., memoriału im. Hubera Wagnera w 2009r. i wreszcie Mistrzostw Europy w Turcji w 2009r. Co tu dużo mówić, po prostu najlepszy z najlepszych. Bezkonkurencyjny. Boski. I.. użyłybyśmy pewnego sformułowania na "z", ale przecież to poważny portal.

O liwia , czyli żona naszego kapitana. Mama Zagumnego poznała ją dużo wcześniej, uczyła ją na studiach i od początku przewidziała ich dla siebie, o czym próbowała samych zainteresowanych też przekonać odpowiadając im nawzajem o sobie. Oliwii o Pawle i Pawłowi o Oliwii. Wkońcu jednak poznali się osobiście na dyskotece, a potem to już poszło gładko: trzy lata chodzenia ze sobą,. dwa lata wspólnego mieszkania, razem podjęta decyzja o oświadczynach i wreszcie ślub. A wszystko to byloby doprawdy romantyczne, gdyby nie krwawiące z rozpaczy serduszka Ciach.

P echowiec, bo zawsze wiedziałyśmy, że coś nas z Pawłem łączy. Co prawda my pecha nie mamy tylko w sierpniu jak on, lecz przez całe życie, ale to już inna historia. Fakty są jednak takie, że przed wielkimi imprezami albo w trakcie ich trwania, Zagumny uwielbia nałogowo łapać kontuzje i to najróżniejsze, przez złamanie ręki, nadwyrężenie mięśni, po uraz kręgosłupa. Biedaczek.

R omantyzm. Wbrew Ciachowym gorącym nadzieją i przypuszczeniom nie jest to jednak cecha charakteru "Gumy", bo, jak sam przyznaje, do romantyka mu daleko, o co wiecznie ma do niego pretensje jego żona. Eh, nam tam wcale by to nie przeszkadzało, mając takiego męża jakoś byśmy to przeżyły, nawet kwiaty mogłybyśmy sobie kupować same.

Paweł Zagumny ocenia moc gumy w spodniachPaweł Zagumny ocenia moc gumy w spodniach Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

S tres i nieprzyjemne uczucia. Jak mówi "Guma", mimo swojego wieloletniego doświadczenia w siatkówce wciąż nie nauczył się jak walczyć z pomeczowym bałaganem w głowie. I choć nigdy nie bywa łatwo, to zdecydowanie lepiej sobie radzi po spotkaniach przegranych z przygniatająco przewagą rywala, niż w tych w których wynik ważył się do ostatniej piłki. Nie chcemy nic mówić, ale kiedyś obiło nam się o uszy, że pewna różowa redakcji działa na podobne problemy lepiej niż niejeden sportowy psycholog.

T ata. Jak to często bywa w sportowych rodzinach, to właśnie senior Zagumny nakłonił swojego potomka, by związał swoją przyszłość z piłką siatkową. Sam był trenerem, więc i Pawłowi nie odpuścił, od najmłodszych lat ćwiczył z nim i oceniał postępy, by wreszcie wypuścić naszą gwiazdę samodzielnie na parkiet. Przy okazji, gorące pozdrowienia dla pana Lecha Zagumnego! Za to co pan, zrobił do końca życia się panu nie odwdzięczymy.

U sposobienie. Prywatnie jest zdecydowanie mniej energiczny, raczej flegmatyczny, nie lubi być w centrum uwagi, raczej skryty i na pewno małomówny. A jeżeli to prawda, to przynajmniej uzupełnialibyśmy się idealnie. Ciacha bardzo nadal kusi, by sprawdzić to osobiście.

W ino. Do którego my wcale, ale to wcale Zagumnego porównać nie miałyśmy zamiaru, ale cóż zrobić, kiedy on sam podsuwa nam tu tego typu wnioski. Po prawdzie, nie wspomniał on tu jednak o swojej urodzie (a co my skrupulatnie dodajemy), lecz o formie i dyspozycji jako rozgrywającego i nim samym - że jest jak wino, im starszy tym lepszy. To kiedy degustacja wina?

Z agumny Pro Volley. Wspólnie z żoną kilka lat temu otworzyli szkółkę siatkówki w Olsztynie, gdzie przyszli ''zagumni'' tego świata mogą rozwijać swoje umiejętności. Wszystko to zaś ma szczytny cel: "propagowanie piłki siatkowej w szkołach podstawowych jak i rozwój sportowy dzieci od najmłodszych lat", któremu Ciacha z entuzjazmem przyklaskują. Miło wiedzieć, że ktoś dycyplinę którą uprawia kocha tak bardzo, że nie tylko sobie, ale i jej chce zapewnić jej jak najlepszą przyszłość. Brawo, Paweł!

Więcej o:
Copyright © Agora SA