Co z tą dziewczyną Schlierenzauera?

Były castingi, ogólnonarodowe poszukiwania, międzynarodowa mobilizacja fanek. I co?  

I nic. Jak dotychczas przynajmniej, a co więcej austriackiego skoczka co raz bardziej zaczynają już nużyć i irytować pytanie o status poszukiwać wybranki. Jak wyznaje, jest to najbardziej denerwujące pytanie jakie można mu zadać w ostatnich czasach. A jaka zatem pozostaje na nie odpowiedź?

- Ciągle ta sama, czyli nie. Teraz już potrafię się z tego śmiać, ale wcześniej denerwowało mnie, że ludzie koniecznie chcą ingerować w moją prywatną sferę - stwierdza stanowczo Gregor.

Trochę rozumiemy, zwłaszcza, że skoczek ma teraz jednak inne, nieco ważniejsze sprawy na głowie, jak wywalczenie złotego medalu na igrzyskach olimpijskich na dużej skoczni (ex equo z Adamem Małyszem, wiadomo!) chociażby. Poza tym, pomysł ze znalezieniem dziewczyny przy pomocy stacji radiowej oraz mamy i siostry dokonujących wstępnej selekcji nadesłanych ofert coś nam od początku podejrzenie pachniał i nie do końca wierzyłyśmy w jego skuteczność. I wcale nie przemawia teraz przez nas złość i frustracja wynikająca z tego, że niektóre z nas same wysłały okolicznościowe portofilia i figi z makiem nie dostały ni ujrzały.

Nie wiadomo zatem, czy sprawa jest zamknięta czy nie, dla własnego dobra nie próbujcie go jednak o to pytać. I tak Wam nie odpowie bo aktualnie nadal podnieca się brązowym medalem z soboty.

- Kiedy budzisz się na drugi dzień, a obok leży brązowy medal, to wprost nie możesz w to uwierzyć. Potem raz jeszcze oglądałem moment dekoracji, ponieważ nagrałem ją moją kamerą i znowu dostałem gęsiej skórki - wspomina Gregor.

Też dostałyśmy (choć chyba jednak bardziej na to srebro). I chcemy więcej.

ruby blue

Więcej o:
Copyright © Agora SA