Tym razem próbuje nas o tym przekonać Cdello Sport, które powołuje się z kolei na hiszpańską stację radiową Cadena SER - której, chyba można ufać, przynajmniej jeśli wierzyć jej stronie na wikipedii . Wszystko więc opiera się na wierze, ale cóż, tak to jest jeśli chodzi o sprawy transcendentalne i transferowe.
Otóż stacja ta podaje, iż w przyszłym roku klatę Fabregasa opinać będzie nie biało czerwona koszulka z armatką na piersi, ale trykot w bordowo - granatowe pasy z logiem unicefu. Piłkarz miał już ponoć dogadać się co do najważniejszych punktów kontraktu z władzami Blaugrany. I ponoć tym razem to już na serio. I - uwaga - aż do 2015 roku. Cesc ma zarabiać około ośmiu milionów euro rocznie, nie wiadomo natomiast, ile miałby kosztować.
Oczywiście Arsene Wenger i władze Kanonierów nie są w siódmym niebie na myśl o pożegnaniu się z Fabregasem (my tez byśmy nie były na ich miejscu), powolutku jednak chyba godzą się z myślą, iż jego odejście jest nieuchronne i z buńczucznie deklarowanych 60 milionów euro jakie chcą otrzymać za C- Faba zaczynają schodzić do 45. No cóż, może i taka suma osłodzi nieco życie działaczy, ale co z kibicami? My same jesteśmy rozdarte pisząc te słowa i już domyślamy się wybuchów rozpaczy z jednej i dzikich tańców radości z drugiej strony... Och, gdyby mógł tak na przykład w soboty grać w Premiership a w niedziele w Primera Division, a w poniedziałki przychodzić do naszej redakcji na regenerację? No i co, dziewczyny? Co o tym wszystkim myślicie, zakładając, że tym razem to jednak jest prawda?
Updejt: strona hiszpańska właśnie zaprzeczyła wszystkiemu. "Biorąc pod uwagę wyjątkowe skutki doniesień różnych mediów w sprawie piłkarza Arsenalu, Cesca Fabregasa, FC Barcelona stanowczo zaprzecza, że doszło do jakichkolwiek negocjacji i porozumienia z piłkarzem " - możemy przeczytać na oficjalnej stronie klubu. Ale jak to powiedział Bismarck: wierzę tylko w te informacje, które zostały zdementowane. No właśnie.