Pluszczenko powraca i wygrywa!

Warto było czekać prawie 4 lata na płowowłosego Rosjanina z wielgachnym nosem, który przynajmniej u jednej trzeciej naszej redakcji wywołuje spazmy, palpitacje serca i emocje większe niż wszyscy Hiszpanie sportu razem wzięci.    

Tak, wiemy, że ci dwaj pozostali (Lambiel i Joubert) są od niego ładniejsi.

Tak, wiemy, porównanie Briana i Eugeniusza mówi samo za siebie...

...ale mimo wszystko, w Pluszu jest coś takiego, co sprawia, że od najmłodszych lat siedziałyśmy z nosem wlepionym w telewizor kiedy tylko blondwłosy Rosjanin pojawiał się na lodowej tafli, a te cztery lata kiedy zawiesił występy, były dla nas najbardziej ponurym okresem w naszej prywatnej historii łyżwiarstwa figurowego. Bo jak tu nie kochać kogoś, kto robi takie rzeczy?

Teraz jednak Pluszczenko powrócił i... w ogóle się nie zmienił. Zarówno pod względem wizualnym (jedna z nas dopatruje się w nim odległego podobieństwa do Adriena Brody ) jak i w kontekście swojej sportowej doskonałości. Na rozgrywanych w Tallinie Mistrzostwach Europy Żenia wysunął się na czoło już po programie krótkim:

Zaś długim pozamiatał wszystko, co było do zamiecenia:

Nawet nam trochę szkoda Jouberta, Lambiela i pozostałych ciach na łyżwach i w cekinach, których przecież bardzo lubimy, ale którzy teraz zarówno w hierarchii naszego serca, jak i w na stopniach podium muszą ustąpić przed geniuszem Plusza. Cesarz powrócił.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.