Gran Derbi - wersja dla fanek Realu

Czyli jedyna relacja w Polsce, w której nie przeczytacie zachwytów nad wirtuozerią Leosia, geniuszem Zlatanka i brzuszkiem Pique, będzie natomiast balsam na rany, garść miłych wspomnień i klata Sergio Ramosa.    

Chyba zgadzacie się z nami, że Real był drużyną lepszą i gdyby nie to, że Puyol i Pique postanowili pobawić się w autobus w swoim polu karnym, to Królewscy dopisaliby sobie trzy punkty. Tyle nasłuchałyśmy się o cudownej ofensywie Barcy, a tymczasem to Real szaleńczo atakował, w obrona Blaugrany psuła nam całą zabawę.

Poza tym umówmy się: gol Zlatana (tak, miało nie być o Zlatanie, ale musimy) był z ewidentnego spalonego i gdyby tylko sędzia to zauważył...

I chyba przyznacie też, że zupełnie inaczej wyglądałyby sprawy, gdyby w pierwszej połowie Crisowi Ronaldo udało się to, od czego był tak bliski - czyli strzelenie pierwszego gola. Nie, nie, nie, nie, cały czas nie możemy uwierzyć, że mu się to nie udało:

Ale przynajmniej się nie kontuzjował i nie słychać nic o nowej klątwie....

Mamy też dowody na to, iż nadpobudliwy jak zwykle Dani Alves stosował bardzo nieczyste chwyty:

AP/David Ramos

Sergio, pokaż Daniemu jak powinien się zachowywać porządny obrońca:

Na pocieszenie przynajmniej Iker Casillas miał dla nas swój uroczy, hipnotyzujący uśmiech...

AP/David Ramos

...w tym momencie strasznie zazdrościmy temu słupkowi...

No cóż Dziewczyny, nie ma co rozdzierać szat, nie uważacie? Oczywiście fajnie byłoby w końcu wygrać z Barceloną - zaraz, zaraz, kiedy nam się to ostatni raz udało? No tak, pamiętnej wiosny 2008 - powspominajmy:

Na powtórkę czekamy wiosną.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.