Polska gra z Rumunią i co z tego, czyli 5 powodów, dla których jednak warto oglądać ten mecz

I wcale nie jest tak, że aby je wymyślić musiałyśmy wspiąć się na wyżyny kreatywności...   

Tak, jest źle, może być jeszcze gorzej, polska piłka jest na dnie, "za co się płaci tym patałachom?" , "baranie! prosto kopać nie umiesz?! ", "ja bym to lepiej strzelił ", "o, żesz w mordę jeża..." i tak dalej, i tak dalej... mniej więcej takie stwierdzenia, okrzyki i epitety pojawiają się przy okazji każdej dyskusji o polskim futbolu i zaiste trudno nie poddać się wszechogarniającemu zniechęceniu i frustracji.

A jednak, same nie wiedząc czemu, usiłujemy namówić Was, abyście mimo wszystko, poświęciły chłopcom z orzełkiem na piersi 90 minut swojego cennego czasu. Ot, choćby dla tych kilku powodów...

Powód pierwszy: jest źle, a będzie jeszcze gorzej

Może być nawet tak źle, że będziemy najgorszym gospodarzem w historii Mistrzostw Europy. Może w końcu przegramy z San Marino. Może Andora wyprzedzi nas w rankingu FIFA. Warto więc już teraz zacząć się hartować i uodparniać.

Powód drugi: pierwszy raz z Franciszkiem

Może być bolesny, może być euforyczny, może pozostawić niesmak i zniechęcenie, lub radość i nadzieję, ale na pewno warto być jego świadkiem. Choć, jak pokazują statystyki debiuty rzadko bywają udane, to jednak będziemy oglądać Franza w akcji, przynajmniej dla samej radości estetycznej (choć jest to radość nieco innego kalibru niż podziwianie np. Cesca Fabregasa)

Powód trzeci: przystankowo - kolejkowy

Wyobraźcie sobie, że stoicie na przystanku autobusowym, albo w długiej kolejce. Nagle w polu widzenia pojawiają się dwa, arcysmakowite ciacha i rozpoczynają dialog: - "Ale ten Smuda ich poustawiał!" - "A widziałeś, jak Jeleń spartaczył?" - "Kto widział, żeby grać 4-4-2 w taki mróz!". Jeżeli oglądałyście mecz, możecie wtedy ze spokojem i słodyczą wtrącić: "Nie spartaczył, tylko się potknął, gdybym tylko dorwała tego, kto odpowiada za murawę na Łazienkowskiej...", albo " A widzieliście jak Obraniak słodko się uśmiechnął w 65. minucie, prawie jak jeden z Was..."

Powód czwarty: a może jednak...

Tak, wiemy, nadzieja jest matką gł... różnych ludzi, ale jak mówi druga część przysłowia - każda matka kocha swoje dzieci, tak więc i my nie potrafimy zupełnie wyzbyć się tej nutki optymizmu, która każe liczyć nam na choćby ulotne chwile biało - czerwonej radości...

Powód piąty: walory estetyczne

Grają jak grają, prosto kopnąć nie potrafią, są wolni jak muchy w smole, mają cela jak baba z wesela, i w ogóle trzeci świat piłkarski, ale są nasi, polscy i właśnie nimi chcemy się zachwycać. Na przykład klatą Obraniaka:

Minami Lewandowskiego - nawet jeśli są niezbyt fortunne to my i tak go kochamy:

Złotymi włosami...

...i jędrną dolną połową Kuby Błaszczykowskiego:

Albo połnagim i mokrym Tomkiem Kuszczakiem. Zwłaszcza, że w taką pogodę raczej nie podaruje nam takich widoków:

rybka

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.