Czy Wam również cisną się do oczu łzy na myśl o ostatnim razie Safina? Kogo teraz będziemy wielbić na kortach - przy założeniu, że mięśnie (Nadal), szlachetny rys (Federer) i łobuzerska nuta (Djoković) to nie do końca to? Bo nie oszukujmy się - sporo piłek zostanie odbitych na trawiastych powierzchniach całego świata, nim pojawi się ktoś zastąpienia Marata godny.
Wyobrażając sobie siebie (choć o kilka głów niżej) w roli Del Potro, żegnamy naszego strzelistego ulubieńca z żalem i bez cienia uśmiechu, licząc jednak na jego obecność - w mniejszym lub większym stopniu - w życiu publicznym.
Marat i jego paryskie, smutne oczy na zawsze w ciachowych sercach. Chlip.
olalla